Jak się oczekuje, 31-letni Kerviel opuści paryskie więzienie La Sante jeszcze we wtorek. Reille nie podał żadnych szczegółów na temat decyzji sądu. Władze śledcze domagały się zatrzymania Kerviela w areszcie, by wykluczyć jego kontakty ze wspólnikami - o ile ich miał. Sam podejrzany twierdzi, że działał w pojedynkę. Według adwokatów Kerviela, współpracuje on z prowadzącymi śledztwo, nie wykazuje jakiejkolwiek chęci ucieczki z Francji i po zwolnieniu nie zamierza mataczyć. - Oczekiwaliśmy tej decyzji, mieliśmy na nią nadzieję. Sąd nas wysłuchał - powiedziała adwokatka Kerviela, Elisabeth Meyer. Societe Generale nie zaskarżyło orzeczenia sądu. Jak oświadczył reprezentujący bank prawnik Jean Veil, jest to "bardzo zrównoważona decyzja", która umożliwi "spokojne i bezpieczne" śledztwo. Zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości poinformował, że Kerviel musi zwrócić swój dowód osobisty i paszport. Nie może też opuszczać regionu Paryża ani odwiedzać giełdy i innych instytucji, obracających papierami wartościowymi. Zakazano mu również spotykania się z konkretnymi osobami, których nazwisk władze śledcze nie podały. Raz na tydzień ma się meldować na policji. Societe Generale twierdzi, że w następstwie podejmowanych samowolnie przez Kerviela transakcji poniosło straty w wysokości blisko 5 mld euro. Oficjalne zarzuty postawiono maklerowi 28 stycznia, a na początku lutego został on aresztowany. Podejrzany jest o fałszerstwa, nadużycie zaufania i niedozwoloną działalność komputerową. Kerviel utrzymuje, że działał w pojedynkę, ale jego bankowi zwierzchnicy zdawali sobie sprawę z tego, co robi i tolerowali zawieranie ryzykownych transakcji, dopóki przynosiły pieniądze. Prowadzący śledztwo chcą ustalić, czy zwierzchnicy i koledzy Kerviela w Societe Generale mogli coś wiedzieć o jego praktykach. Co najmniej dwie pracujące z nim osoby zostały przesłuchane, lecz ich nie zatrzymano.