Gdy pojawiły się usterki techniczne Discovery, NASA ogłosiła koniec lotów wahadłowców. - Ale kłopot udało się rozwiązać, a agencja zapewne wkrótce ogłosi, że kolejny lot odbędzie się we wrześniu - zapewnia dr Krzysztof Ziółkowski z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. Jak przekonaliśmy się w ostatnich dniach, misja promu kosmicznego wiąże się z ogromnym ryzykiem. Na poszyciu wahadłowca Discovery, który po kilkakrotnie odkładanym starcie wreszcie znalazł się na orbicie okołoziemskiej, odkryto usterki. Pojawiły się obawy, że pojazd może podzielić los promu Columbia. Lot tego ostatniego w 2003 roku zakończył się katastrofą, w której zginęło siedmioro astronautów. Czy takie ryzykowne misje kosmiczne, pochłaniające też miliardy dolarów, są nam w ogóle potrzebne? Co nam dają wyprawy w kosmos? - Od tego pytania trzeba by zacząć, zastanawiając się nad sensem lotów promów kosmicznych - mówi dr Ziółkowski. - Cel tych lotów widać przede wszystkim tu, na Ziemi. To właśnie loty w przestrzeń okołoziemską i misje w kosmosie doprowadziły do rozwoju technologicznego w wielu potrzebnych nam dziedzinach. Wznieść się jak najwyżej - to zawsze było ambicją człowieka. - Zaczęło się od samolotu, potem były loty na księżyc, wreszcie loty po orbicie okołoziemskiej - opowiada astronom. - Człowiek leci w kosmos, bo jest tam niezastąpiony. Automaty są w stanie wiele zdziałać, ale nie wszystko. To właśnie człowiek jest w stanie szybko podjąć właściwą decyzję, potrafi selekcjonować fakty i wymyślić, co należy zrobić. Technika - tak, jednak nic nie przewyższy inteligencji człowieka. Najlepszym przykładem na potwierdzenie tych słów jest ostatnia awaria Discovery. - Człowiek naprawił to szybko i sprawnie, a automat? - pyta Ziółkowski. Jego opinię potwierdza weteran spacerów kosmicznych Jerry Ross. To coś wspaniałego, "gdyż masz poczucie, że jesteś tylko człowieczkiem w małym statku kosmicznym, a wykorzystując jedynie swoje ręce i inteligencję, robisz coś niesłychanie ważnego dla całej ludzkości" - mówi. Kolejną ambicją człowieka jest lot na Marsa. - To jest zapisane w naszych genach, że ciągle podejmujemy nowe wyzwania. Po co człowiek w kosmosie? Można by spytać, po co człowiek wspina się na Mount Everest, przecież nic nowego tam nie odkryje. Ale to jest ambicja człowieka - podkreśla Krzysztof Ziółkowski. Ryzyko i dobra zabawa Dla astronautów najbardziej dramatyczny etap wyprawy w kosmos to osiem i pół minuty startu. Wtedy w razie awarii załoga nie ma żadnych szans na przeżycie - opowiada w swej książce Mike Mullan, trzykrotny uczestnik misji amerykańskiego wahadłowca Atlantis. Potem przychodzi relaksujące bujanie w przestrzeni kosmicznej z prędkością 28 tys. kilometrów na godzinę. Na promie kosmicznym ważne jest dobre przygotowanie kondycyjne i wykonywanie ćwiczeń fizycznych. Wszystko to jest niezbędne, gdyż w stanie nieważkości wiotczeją mięśnie i maleje gęstość kości. "Szczególnie przyjemnie ogląda się nam DVD podczas joggingu" - opowiadali o swych atrakcjach w kosmosie uczestnicy jednej z misji promu Atlantis. - Poza tym wszystko jest normalnie, misja trwa zaledwie kilkanaście dni, normalnie się je, śpi, wszystko jest przystosowane do potrzeb człowieka. Dziś nie jest to już żaden problem i żadna sensacja - zapewnia Krzysztof Ziółkowski. - Oczywiście konieczne jest odpowiednie zdrowie i warunki fizyczne. Dotąd było w kosmosie ponad 400 astronautów i niektórzy wracali z uszczerbkiem na zdrowiu, ale zwykle wszystko dobrze się kończy - dodaje astronom. Nawet stan nieważkości wyszkolonym kosmonautom nie sprawia już wielkich problemów. W kosmosie są w stanie zrobić niemal wszystko. NASA: latać, nie latać? Z powodu poważnych problemów technicznych amerykańskiego promu Discovery NASA zawiesiła bezterminowo następne loty promów kosmicznych - takie oficjalne stanowisko agencji usłyszeliśmy niedawno. Gdy jednak prom udało się naprawić, to radykalne stanowisko zostało złagodzone. - Pojawiły się głosy, żeby wstrzymać loty, wtedy gdy okazało się, że coś jest nie tak, coś, czego nie umiemy sobie wytłumaczyć. Kiedy problem został rozwiązany i poznaliśmy jego przyczyny, na pewno doczekamy się bardzo szybko kolejnych lotów - tłumaczy dr Ziółkowski. - Jego zdaniem, loty będą kontynuowane dwutorowo. W kosmos będą wysyłane zarówno automatyczne sondy, jak i promy z załogą na pokładzie. - Loty kosmiczne są konieczne, żeby dokończyć budowę stacji kosmicznej. Tylko wahadłowce potrafią wynieść na orbitę niezbędne części do budowy stacji. Zapewne do roku 2010 odbędzie się jeszcze kilka lotów promów, a potem zobaczymy - mówi naukowiec.