W piśmie datowanym na 12 stycznia Azar napisał, że "atak na Kapitol kładzie się cieniem na dokonania administracji Donalda Trumpa" i w ostatecznym rachunku może przesłonić takie dokonania jak "szybkie przygotowanie szczepionek i lekarstw przeciwko COVID-19, co uratowało życie setkom tysięcy, jeśli nie milionom obywateli USA". Mimo formalnej rezygnacji Azar będzie pełnić obowiązki sekretarza ds. zdrowia aż do inauguracji Joe Bidena, zaplanowanej na 20 stycznia - informuje CNN. Oni też zrezygnowali Azar jest kolejnym politykiem z bliskiego otoczenia Donalda Trumpa, który zakwestionował sens dalszej z nim współpracy po wydarzeniach w Waszyngtonie i zamieszkach, do jakich doszło po wiecu z udziałem prezydenta w dniu 6 stycznia. Część pracowników Białego Domu zrezygnowała z pracy bezpośrednio po wtargnięciu zwolenników prezydenta do Kongresu. Krok taki rozważał także doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Białego Domu Robert O'Brien. Ostatecznie pozostał na stanowisku ze względu na "obawy dotyczące narodowego bezpieczeństwa" - podał "The Wall Street Journal". Dymisję z efektem natychmiastowym złożyła natomiast Stephanie Grisham, szefowa personelu Melanii Trump i była rzeczniczka Białego Domu. Swoją pracę zakończyły także Sarah Matthews z biura prasowego oraz Anna Cristina Niceta, która odpowiadała za organizacje spotkań. Pokłosiem wydarzeń na Kapitolu są także rezygnacje minister edukacji Betsy Davos oraz minister transportu USA Elaine Chao, prywatnie żony wpływowego lidera większości republikańskiej w Senacie, Mitcha McConnella. Trump osamotniony Z anonimowych wypowiedzi przedstawicieli Białego Domu dla mediów wyłania się obraz coraz bardziej osamotnionego prezydenta. "Wall Street Journal" pisze, że krąg doradców Trumpa "nigdy nie był węższy". Jedno ze źródeł przekazało, że wielu urzędników Białego Domu jest przygnębionych wydarzeniami i postrzega je jako "straszne zakończenie prezydentury".