Nowe procedury mają pomóc odróżnić nowy typ grypy od zwykłego wirusa, gdy nadejdzie sezon zachorowań na grypę. Wprowadzenie nowych procedur zapowiedziała wczoraj w telewizji Polsat minister zdrowia Ewa Kopacz. "Mamy w tej chwili szykowaną instrukcję, która trafi w ciągu 48 godzin najprawdopodobniej nie tylko do lekarzy pierwszego kontaktu, ale i izb przyjęć - do wszystkich świadczeniodawców. Chodzi o to, aby lekarz pierwszego kontaktu, na którym dzisiaj będzie spoczywał obowiązek opieki nad tymi pacjentami, umiał odróżnić tylko jedną rzecz: czy przypadek jest przypadkiem, który należy hospitalizować, czyli odesłać do szpitala, czy też jest przypadkiem lekkim i można go leczyć w domu" - powiedziała. Jak dodała, jeśli pacjent przyjdzie do lekarza z bardzo wysoką gorączką, kaszlem, katarem "to lekarz pierwszego kontaktu będzie miał obowiązek ewentualnie przetestowania na teście paskowym, czy jest to wirus z grupy A, czyli tej niebezpiecznej grupy wirusów. Jeśli się okaże, że jest z grupy A, a stan jego jest ciężki, to będzie odsyłał do szpitala". Minister powiedziała, że "test paskowy będzie używany wtedy, gdy wywiad będzie wskazywał na to, że osoba, która się zgłosiła, jest osobą, która np. przyjechała z zagranicy, albo jest to osoba, która miała kontakt z osobą już zakażoną wirusem A/H1N1". "A więc nie będziemy rutynowo wszystkim robić testów paskowych" - podkreśliła Kopacz. Dodała, że gdy zacznie się sezon zachorowań na grypę informacje od lekarzy pierwszego kontaktu na temat zachorowań na grypę będą zbierane raz w tygodniu. Teraz informacje te spływają do stacji sanitarno-epidemiologicznych z częstotliwością raz na dwa tygodnie. Rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar powiedział, że nowe procedury miałyby wejść po wakacjach. "Chcemy utrzymać dotychczasową strategię aż do końca wakacji i bez większych zmian działać jak do tej pory" - powiedział. Przypomniał, że dzisiaj procedura wygląda tak, że lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (bądź izby przyjęć), po przeprowadzeniu wywiadu epidemiologicznego i klinicznego, w przypadku podejrzenia u pacjenta choroby zakaźnej, kieruje go do najbliższego szpitala zakaźnego. Kieruje go do szpitala także wtedy, gdy dany pacjent przebywał przez co najmniej siedem dni w kraju, w którym występuje epidemia choroby zakaźnej. Pacjent może tam dotrzeć środkami transportu publicznego. "Teraz nastąpi drobna korekta - u pacjenta z podejrzeniem nowego typu grypy lekarz zastosuje test szybki, podręczny test immunofluorescencyjny, który mówi czy grypa jest typu A czy B" - powiedział Bondar. "Lekarze po prostu będą mieli więcej możliwości - w przypadkach, kiedy lekarz stwierdzi, że objawy są bardzo lekkie, a gros tych przypadków jest bardzo lekkich, i test wskaże, że nie jest to typ A nie ma powodu, żeby pacjenta hospitalizować. Wtedy lekarz zaleci pobyt w domu" - powiedział Bondar.