Krytycy muzyczni na łamach "Washington Post" i na stronie internetowej telewizji MSNBC wyrażali przekonanie, że z upływem czasu artystyczne dokonania Jacksona całkowicie zepchną na drugi plan żywą dziś pamięć o kontrowersjach z ostatnich kilkunastu lat - oskarżeniach Jacksona o molestowanie nieletnich, dziwactwach i słabościach gwiazdora, takich jak zmiana wyglądu twarzy (wybielenie skóry), zażywanie narkotyków, i zamykanie się w "komorze odmładzającej". "Michael był samotny jako dziecko. To ojciec przekształcił go w świra" - napisał jeden z widzów do telewizji CNN. Wszyscy przypominają, że Jackson występował w dzieciństwie w zespole rodzinnym założonym przez jego ojca, który traktował go jako źródło zarobku. Właśnie utracone dzieciństwo - zdaniem komentatorów - tłumaczy dlaczego piosenkarz zachowywał się, mimo upływu lat, coraz bardziej jak "wieczne dziecko", współczesny Piotruś Pan, i otaczał małymi chłopcami w swej rezydencji Neverland w Kalifornii. "Jackson był ofiarą dramatu rodzinnego i maltretowania go przez ojca. Dzieci, które mają podobne doświadczenia, mają także potem skłonność do różnych chorób, jak te właśnie, na które Michael chorował" - powiedział w CNN Deepak Chopra, lekarz i przyjaciel Jacksona. Słynny miliarder Donald Trump zwrócił uwagę, że Jackson "bardzo się zmienił w ostatnich latach" - po procesie, w którym był oskarżony o pedofilię - i skrytykował jego otoczenie za pogłębianie jego uzależnienia od leków. "Miał okropnych lekarzy, którzy robili straszne rzeczy" - powiedział. W USA pojawiły się jednak także głosy, że ekscytacja wokół śmierci Jacksona jest przesadna i jego postać nie zasługuje na tyle miejsca, ile się mu poświęca. "Zgon Jacksona jest bez znaczenia w porównaniu ze śmiercią Nedy Sultan w Iranie (ofiary tłumienia demonstracji powyborczych przez policję). Proszę, by media wróciły do relacjonowania rewolucji irańskiej" - napisał jeden z korespondentów popularnego felietonisty telewizji CNN, Billa McCafferty.