"Odpowiadałem na to pytanie wielokrotnie; ta sprawa ma wyłącznie wymiar prawny. Dopóki nie zakończą się wszystkie postępowania sądowe wobec Tymoszenko, rozpatrywanie prośby o jej ułaskawienie jest niemożliwe" - powiedział Janukowycz podczas wizyty w Mikołajowie na południu kraju. Wyjaśnił, że wobec Tymoszenko toczą się obecnie dwa postępowania sądowe. "Im szybciej się one zakończą, tym szybciej można będzie zająć się kwestią ułaskawienia" - podkreślił. Była premier, którą skazano za złamanie prawa przy podpisywaniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku, uczestniczy jeszcze w dwóch procesach. Pierwszy z nich dotyczy malwersacji finansowych korporacji Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy, którą Tymoszenko kierowała w latach 90. W drugim procesie opozycjonistka jest podejrzana o udział w zabójstwie biznesmena i parlamentarzysty Jewhena Szczerbania, z którym miała być skonfliktowana na tle biznesowym. W obu sprawach Tymoszenko twierdzi, że jest niewinna. Dyskusję o ułaskawieniu byłej premier wywołał dekret Janukowycza o zwolnieniu z odbywania kary czterech lat więzienia innego ukraińskiego opozycjonisty, byłego szefa MSW Jurija Łucenki. Prezydent ułaskawił go w niedzielę na prośbę Rzecznika Praw Człowieka Wałerii Łutkowskiej, choć sam Łucenko kategorycznie odmawiał wystosowania prośby o wypuszczenie go z kolonii karnej. Komentatorzy na Ukrainie sądzą, że uwolnienie Łucenki miało uspokoić Unię Europejską przed tym, jak w maju ma ona ocenić postępy Kijowa przed podpisaniem umowy stowarzyszeniowej z UE. Jest ono planowane w listopadzie, na szczycie państw Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Bruksela ostrzega, że jeśli Kijów nie upora się z problemem wybiórczego stosowania prawa na Ukrainie, umowa nie zostanie podpisana. Unijni politycy mówią, że czekają teraz na krok Janukowycza w sprawie Tymoszenko. Z Kijowa Jarosław Junko