"Bilans tegorocznej Konferencji jest przygnębiający" - ocenia "Tagesspiegel", dodając, że "w wielu regionach świata wzrasta ryzyko konfliktu, a na zdominowanym przez Zachód ładzie, który przez wiele lat dawał światu stabilność, nie można już polegać". "Co właściwie znaczy dziś 'Zachód'? (Prezydent USA) Donald Trump za nic ma struktury i porozumienia zapewniające przewidywalność postępowania" - zauważa dziennik. "W niektórych regionach (świata) sytuacja jest bardziej niebezpieczna niż za czasów zimnej wojny. Wtedy znane były wojny zastępcze między sojusznikami ZSRR i USA, ale nie we własnym obozie; dziś w Syrii ostrzeliwują się nawzajem siły sojuszników NATO - turecka armia i wyszkolone przez USA milicje kurdyjskie". Rozmywają się linie podziałów także w konfliktach zastępczych na Bliskim Wschodzie, a problem programu atomowego Korei Północnej powróci, gdy tylko skończą się zimowe igrzyska olimpijskie w Pjongczangu. Według "Tagesspiegla" kraje Europy z jednej strony czują, że nie mogą już polegać na USA, a z drugiej same nie są w stanie oferować przewidywalności w próżni, jaką pozostawiają USA. Państwa te "jako cel stawiają sobie politykę krajową, a nie oddziaływanie na wydarzenia na świecie za pomocą wspólnej, europejskiej polityki" - ocenia. Apel o odnowienie sojuszu między zdolną do działania UE a USA wystosował urzędujący szef MSZ Niemiec Sigmar Gabriel. "Nie zdradził jednak, co sam jest gotów zrobić, by tę wspólnotę (...) wzmocnić", tym bardziej, że krótko po swoim wystąpieniu poparł złagodzenie unijnych sankcji wobec Rosji i skrytykował rządową zapowiedź zwiększania wydatków na obronność zgodnie z wymogami NATO - podkreśla "Tagesspiegel". "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia, że wystąpienia przedstawicieli władz USA i Rosji jednoznacznie wskazały, że w stosunkach między tymi państwami "nie ma żadnych sygnałów ocieplenia, wręcz przeciwnie". "Nie ma co myśleć o przełomie w dwustronnych relacjach, po wyborach prezydenckich w Rosji (18 marca) także nie" - dodaje. W tej sytuacji Europejczycy muszą wreszcie zdobyć się na zdolność prowadzenia światowej polityki - podkreśla "FAZ". W ocenie gazety Francja "chce zrobić, co konieczne, by zyskać większą wiarygodność i zdolność do działania", podczas gdy "pozostałe wielkie potęgi europejskie zajmują się same sobą - Londyn coraz bardziej zdaje sobie sprawę z konsekwencji Brexitu, w Berlinie (politycy) męczą się z utworzeniem nowego rządu". W ocenie "Sueddeutsche Zeitung" konferencja w Monachium minęła pod znakiem "strachu przed wybuchem wielkiej wojny na Bliskim Wschodzie oraz obaw o przyszłość porozumienia atomowego z Iranem". Gazeta skupia się na konfrontacyjnych wypowiedziach przedstawicieli władz Izraela i Iranu oraz odnotowuje, że "także Europejczycy, którzy chcą za wszelką cenę utrzymać porozumienie, w rozmowach ze stroną irańską podkreślali, że rola Iranu w regionie oraz irański program rakietowy postrzegane są jako problematyczne". Niepewność co do losów umowy atomowej powiększają obawy przed postępowaniem USA w tej sprawie. W osobnym artykule "SZ" pisze o obnażonych podczas konferencji podziałach wewnątrz UE. W tym kontekście wskazuje szefa niemieckiej dyplomacji, który po apelach o jedność UE poparł stopniowe zniesienie sankcji wobec Rosji. Tym samym Gabriel "wychodzi przed szereg nie tylko UE, ale i niemieckiego rządu"; ponadto jego wypowiedź "nie spodobała się części uczestników, w tym państwom wschodniej części UE" - zauważa dziennik. Jako drugi przykład wewnętrznych rozdźwięków "SZ" wskazuje wystąpienie brytyjskiej premier Theresy May, żądającej szybkiego wypracowania porozumienia z UE w sprawie bezpieczeństwa, oraz przemówienie szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera, który zaprotestował przeciw łączeniu spraw bezpieczeństwa z innymi kwestiami negocjowanymi w rozmowach na temat Brexitu.