W związku z trwającą we Włoszech ożywioną dyskusją na temat rządowych planów powrotu do produkcji energii atomowej minister Romani powiedział: "To, co wydarzyło się w Japonii, to coś wyjątkowego, co prawdopodobnie się nie powtórzy, ale mimo to potrzebny jest moment refleksji". Przyznał, że wiadomości, jakie napływają z Japonii, są z każdym dniem "coraz bardziej niepokojące". Opinia szefa resortu odpowiedzialnego za plany budowy elektrowni, nawołującego do chwili zastanowienia, to nowy głos w dzielącej społeczeństwo i polityków debacie nad projektem rządu Silvio Berlusconiego, który chce postawić cztery takie siłownie. Budowa pierwszej ma rozpocząć się w 2013 roku. "Należy - oświadczył Romani - podjąć decyzje, które będą podzielane przez mieszkańców terenów, gdzie ma być elektrownia". Zastrzegł zarazem, że rozpoczęcie dyskusji na ten temat od nowa i zakwestionowanie rządowych planów byłoby "spóźnione i niewłaściwe". "Uważam, że dzisiaj, zwłaszcza biorąc pod uwagę przywileje fiskalne i ekonomiczne, jakie oferuje się tym lokalnym społecznościom, także w świetle doświadczeń francuskich, gdzie regiony rywalizują ze sobą, by mieć u siebie elektrownię, aby móc powrócić do planów produkcji energii nuklearnej należy podążać drogą podzielaną przez innych" - mówił minister. "Ale jestem przekonany co do nuklearnego wyboru" - oznajmił Paolo Romani. Jego zdaniem głównym tematem rozmów powinno być tylko bezpieczeństwo. Od planów produkcji energii jądrowej Włochy odstąpiły w rezultacie negatywnej opinii obywateli wyrażonej w referendum w 1987 roku, które przeprowadzono po katastrofie w Czarnobylu. Opozycyjna partia Włochy Wartości Antonio Di Pietro, domagająca się referendum w tej sprawie, zapowiedziała na sobotę manifestację w Rzymie przeciwko planom budowy elektrowni atomowych, które nazwała "szaleństwem rządu".