Zawalenie się wysokościowca Al-Szoruk, w którym znajdowały się m.in. biura palestyńskiej telewizji Al-Aksa, pokazała izraelska telewizja, a większość komentatorów prognozowała, że Hamas odpowie na to zmasowanym ogniem rakietowym - podaje Associated Press. Lotnictwo izraelskie zniszczyło już dwa inne budynki - 14-piętrowy biurowiec i 9-piętrowy apartamentowiec. Za każdym razem strona izraelska oddała wcześniej salwy ostrzegawcze, które pozwoliły ludziom na opuszczenie budynków. Hamas oświadczył we wtorek późnym wieczorem, że wystrzelił w odwecie 130 rakiet na Izrael. Od tego czasu z Gazy wystrzelono ponad 1050 pocisków rakietowych, a izraelskie lotnictwo przeprowadziło kilkaset nalotów na Strefę Gazy. Ponadto wysłane tam zostały dwie brygady piechoty, co może wskazywać na to, że izraelskie siły przygotowują się do operacji lądowej - pisze AP. Hamas gotowy do przerwania działań Palestyńska organizacja Hamas jest gotowa przerwać działania wojenne wobec Izraela na zasadzie wzajemności i przy nacisku międzynarodowym na Izrael - poinformowało ministerstwo spraw zagranicznych Rosji po rozmowach z Hamasem. "W imieniu kierownictwa Hamasu Musa Mohammed Abu Marzuk zapewnił, że ugrupowanie jest gotowe przerwać wszelkie działania wojenne przeciwko Izraelowi na zasadzie wzajemności, przy czym społeczność międzynarodowa wywrze niezbędny nacisk na stronę izraelską, aby zaprzestała działań siłowych w meczecie Al-Aksa we Wschodniej Jerozolimie oraz sprzecznych z prawem działań wobec rdzennych arabskich mieszkańców" - podało ministerstwo w komunikacie po rozmowie rosyjskiego wiceministra spraw zagranicznych Michaiła Bogdanowa z przedstawicielem władz Hamasu. Bogdanow jest specjalnym przedstawicielem prezydenta Rosji ds. Bliskiego Wschodu i Afryki. "Prawo Izraela do samoobrony" Z powodu eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie sekretarz stanu USA Antony Blinken poinformował, że uda się tam Hady Amr - wysokiej rangi dyplomata, odpowiedzialny w Departamencie Stanu za sprawy związane z Izraelem i Palestyńczykami. Jego zadaniem będzie nakłonienie stron konfliktu do deeskalacji napięć. Szef Pentagonu Lloyd Austin powiedział, że USA w pełni popierają "słuszne prawo Izraela do samoobrony". Sześciolatek zginął w ataku rakietowym Sześcioletni chłopiec zmarł w wyniku środowego ataku rakietowego przeprowadzonego przez Hamas ze Strefy Gazy na budynki mieszkalne w izraelskim mieście Sderot, przy granicy ze Strefą - przekazały służby ratunkowe. Sześć innych osób jest rannych. Rakieta uderzyła w położony w kompleksie mieszkalnym blok, a jej odłamek poleciał rykoszetem w stronę innego budynku i dostał się przez okno do mieszkania. Fragment przebił się przez zabezpieczenia i uderzył w służący za schron pokój, w którym zgromadzona była mieszkająca tam rodzina - relacjonuje izraelska telewizja Kanał 12. Matka zmarłego chłopca jest poważnie ranna, pięcioletnie dziecko doznało umiarkowanych obrażeń, cztery inne osoby są lekko ranne - informuje portal "Times of Israel". Liczba izraelskich ofiar śmiertelnych ataków rakietowych, prowadzonych ze Strefy Gazy niemal nieustannie od poniedziałku, wzrosła więc do siedmiu. Władze Strefy Gazy poinformowały, że w wyniku wymierzonych w enklawę działań sił izraelskich zginęło co najmniej 56 osób, w tym 14 dzieci. W środę wieczorem rządzące w Strefie Gazy radykalne ugrupowanie palestyńskie Hamas poinformowało, że wystrzeliło kolejnych 130 rakiet w kierunku izraelskich miast Sderot, Netiwot i Aszkelon. W wyniku ostrzału w Aszkelonie ranne zostało małe dziecko, jest w stanie krytycznym - informuje agencja AFP, powołując się na komunikaty izraelskiej policji. Portal "Times of Israel" podaje, że w Aszkelonie rakiety uderzyły w 14 różnych miejsc, w tym w puste przedszkole. Wsparcie dla Izraela Sekretarz stanu USA Antony Blinken podczas środowej rozmowy telefonicznej z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu zapewnił go o poparciu Waszyngtonu dla prawa Izraela do obrony przed atakami rakietowymi Hamasu ze Strefy Gazy - poinformował amerykański Departament Stanu. W komunikacie napisano, że Blinken powtórzył apel o deeskalację przemocy i przekonanie administracji prezydenta USA Joe Bidena, że zarówno Izraelczycy, jak i Palestyńczycy mają prawo do życia w bezpiecznym miejscu. Według Departamentu Stanu Blinken przypomniał również izraelskiemu premierowi niedawne słowa Bidena, że Izraelczycy i Palestyńczycy powinni w równym stopniu mieć zapewnione "wolność, bezpieczeństwo, dobrobyt i demokrację". Blinken podkreślił także, iż "istnieje duża różnica między działaniami organizacji terrorystycznej Hamas, która bezkrytycznie zrzuca rakiety na ludność cywilną, a reakcją Izraela, który się broni". - Myślę, że dla Izraela jest to dodatkowa trudność - podejmowanie wysiłków, by zrobić wszystko w jego mocy, aby uniknąć ofiar wśród cywilów, nawet jeśli słusznie reaguje w obronie swojego narodu - oświadczył sekretarz stanu USA. Biuro Netanjahu opowiedziało, że "premier podziękował Blinkenowi za poparcie USA dla prawa Izraela do samoobrony". Zamieszki w wielu miastach Jak donosi dziennik "Jerusalem Post", w środę wieczorem chaos i przemoc ogarnęły wiele miast w całym kraju. W Akce na północy kraju grupa Palestyńczyków zaatakowała ok. 30-letniego Żyda w jego samochodzie, bijąc go kijami i obrzucając kamieniami, w efekcie czego nieprzytomny trafił do szpitala w poważnym stanie. Inne doniesienia mówią o grupach żydowskich nacjonalistów atakujących arabskich demonstrantów, arabskie sklepy, a według niektórych źródeł także meczety. Skandują również hasła "śmierć Arabom". Takie zamieszki miały miejsce m.in. w Bat Jam pod Tel Awiwem, gdzie, jak podała izraelska telewizja publiczna, tłum ekstremistów pobił również żydowskiego mieszkańca, omyłkowo biorąc go za Araba. Podobne sceny miały miejsce również w Akce, Tyberiadzie oraz Lod. Spodziewane są też w innych miastach o mieszanej strukturze etnicznej. W Lod - gdzie dzień wcześniej doszło do najbardziej burzliwych zamieszek, w tym zabójstwa Araba oraz podpalenia synagogi - w środę pojawiły się również doniesienia o ataku na meczety. Z kolei demonstranci arabscy podpalili co najmniej jeden radiowóz policji. Doszło do tego mimo wprowadzenia przez władze godziny policyjnej. Według "Jerusalem Post" zwolennicy ultraprawicy, pochodzący głównie z innych miast, organizują się w internecie i wspólnie ruszają do miejsc, w których odbywają się demonstracje Arabów. Według burmistrza Bat Jam za zamieszki w tym mieście odpowiedzialne były "grupy z zewnątrz". W reakcji na te doniesienia o spokój zaapelował w środę sefardyjski naczelny rabin Izraela, Icchak Josef. - Nie możemy dać się wciągnąć w prowokacje i wyrządzenie szkód ludziom i własności. Tora nie pozwala na branie prawa we własne ręce i stosowania przemocy - powiedział jeden z dwóch najważniejszych kapłanów Izraela. Do zamieszek dochodzi w przeddzień islamskiego święta Id al-Fitr, wyznaczającego koniec ramadanu. Eksplozja przemocy to efekt najpoważniejszej od dawna eskalacji w konflikcie izraelsko-palestyńskim, które zaczęły się od starć Arabów z policją w jerozolimskim Starym Mieście i przerodziły się w wymianę ognia między Izraelem i Hamasem.