Około 20 proc. Polaków na terenie Wielkiej Brytanii boryka się z niskimi dochodami i ubóstwem. Cześć z nich to tzw. osoby wykluczone. Nie potrafią nawiązać więzi społecznych, profesjonalnych, ich problemem jest także brak znajomości angielskiego, a nierzadko wtórny analfabetyzm. Wykonują najgorsze zawody, często pracują na czarno, za bardzo niskie wynagrodzenie. Część z nich nie zna angielskiego, albo mówi w tym języku bardzo słabo. W dodatku nie chcą się uczyć, bo uważają, że są na to za starzy. Pracują głównie u innych Polaków, albo w zawodach, do których prawie nie ma chętnych. - Mieszkają w domach, w których nocuje po kilkanaście osób. Powszechna jest wśród nich przemoc, która wynika także ze stresujących warunków, w jakich żyją - mówi Interii Barbara Drozdowicz dyrektor East European Resource Centre. To organizacja charytatywna, która zajmuje się pomocą osobom z Europy Środkowej i Wschodniej, z krajów kandydujących do UE w 2004 i 2007 roku, takich jak Bułgaria, Czechy, Estonia, Węgry, Łotwa, Litwa, Polska, Rumunia, Słowacja i Słowenia. Przed brexitem, głównym zadaniem EERC jest informowanie imigrantow z Europy Środkowej, wśród których są głównie Polacy, jak będzie wyglądać proces rejestracji w Home Office, oraz dlaczego jest to ważne. Procedura uzyskania europejskiego statusu osiadłego jest prosta: trzeba wypełnić formularz online i wysłać go przez internet lub aplikacje mobilną. Osoby wypełniające wniosek przez aplikacje nie muszą nawet wyslyłać paszportu lub dowodu osobistego - aplikacja skanuje nasze dokumenty. - Po wysłaniu wniosku, Home Office przeprowadzi pierwszy test: sprawdzi, czy wnioskodawca płacił składki i podatki. Jeżeli były one opłacane przez pięć lat, dostaniemy status osoby osiedlonej. Jeśli jednak dane skarbowe wykazują, ze brakuje nam kilka lat lub miesięcy do pełnych pięciu lat, bo np. była przerwa w ich płaceniu, będzie można uzyskać status osoby przed-osiadłej i poczekać aż uzbierają się składki. Można również dosłać dodatkowe dokumenty wypełniające lukę w ciągłym pobycie, na przykład umowy wynajmu lub wyciągi bankowe - tłumaczy Barbara Drozdowicz. Mogą nie chcieć się zarejestrować Ostateczny termin ustanowiony przez Home Office na załatwienie tych formalności to 30 czerwca 2021 roku, sześć miesięcy po końcu tzw. okresu wdrożeniowego. Minister spraw wewnętrznych Sajid Javid obiecał, że obywatele UE oraz członkowie ich rodzin nie będą musieli nic robić natychmiast, ponieważ ich prawa nie zmienią się do końca 2020 roku. Problem jednak z osobami wykluczonymi polega na tym, że część z nich nie będzie chciała się zarejestrować, co jest konieczne do uzyskania statusu osoby osiedlonej, czyli zgody na pobyt stały. - Mogą uznać, że nie ma sensu się rejestrować, ponieważ mieszkają tu już np. 20 lat i nie czują się emigrantami, nie widzą związku miedzy brexitem a koniecznością uregulowania statusu w UK, lub obawiają się konsekwencji w przypadku posiadania kartoteki. Dlatego organizujemy różne akcje, spotkania, które mają te zasady wyjaśnić i uspokoić naszych rodaków. W tej chwili najważniejsze jest, żeby się przygotować do rejestracji - mówi Barbara Drozdowicz. Ci, którzy nie zarejestrują się, bo np. pracowali cały czas na czarno, albo mieli kłopoty z prawem np. za znęcanie się nad żoną, zostaną uznani za nielegalnych imigrantów i grozi im wydalenie z Wielkiej Brytanii oraz różne inne szykany, w tym zamrożenie kont, unieważnienie prawa jazdy, zakaz wynajmu oraz zakaz pracy. Brexit jako szansa Dla tych jednak, którzy zostaną, brexit może być szansą. - - Zaraz po referendum dużo naszych rodaków chciało wyjechać, poczuli się tu niechciani. Brexit jednak zmienił postrzeganie Polaków w Wielkiej Brytanii. Coraz częściej patrzy się na nas nie jak na osoby z nizin społecznych, które przyjechały tu "kraść pracę", ale jako na mniejszość kulturową i etniczną. To jest dla nas wielka szansa - uważa Barbara Drozdowicz. Jej zdaniem część Polaków na pewno stąd wyjedzie po brexicie, ale niekoniecznie do Polski. Mogą przenieść się do Belgii, Holandii, Norwegii, Szwecji. Mają doświadczenie, mówią dobrze po angielsku i na pewno sobie poradzą na nowym rynku. Jednak dla wielu Polaków przyjazd za chlebem do Londynu to trudne doświadczenie. Często ludzie, którzy się na to decydują, nie mają pojęcia o tym, co ich czeka. Wydaje im się, że przyjechali do Eldorado, tymczasem rzeczywistość jest bardziej brutalna: stres, ciężka i źle płatna praca, mieszkanie w trudnych warunkach. Życie w Londynie jest bardzo drogie, trzeba mieć na wynajęcie mieszkania, zapłacenie kaucji - co najmniej 1 tys. funtów, czyli prawie pięć tysięcy złotych. - - Życie w Londynie jest bardzo drogie, trzeba mieć na wynajęcie mieszkania, zapłacenie kaucji - co najmniej 1 tys. funtów, czyli prawie pięć tysięcy złotych. Transport jest kolejnym szokiem finansowym dla wielu naszych rodaków. Nie można myśleć w ten sposób: nie poradziłem sobie z pracą w Polsce, to poradzę sobie tutaj - mówi Barbara Drozdowicz. Tymczasem często zdarza się, że przyjeżdżają tu osoby bez grosza, do rodziny, która jest także w tarapatach finansowych. Takim osobom będzie trudno wypełnić wniosek o status osoby osiedlonej, ponieważ nie mają nawet dostępu do internetu. Barierą mogą być dla nich także koszty: złożenie wniosku będzie kosztowało 65 funtów (ok. 320 zł) dla dorosłego oraz 32,50 funta (ok. 160 zł) dla dziecka poniżej 16. roku życia. Wniosek będzie trzeba wypełnić dla każdej osoby w rodzinie osobno. Uzyskanie statusu osoby osiedlonej będzie także krokiem do uzyskania brytyjskiego obywatelstwa, do którego konieczny będzie dodatkowy, szósty rok stałego pobytu w Wielkiej Brytanii. Agnieszka Maj z Londynu