Rejon wokół Copley Square, czyli okolice poniedziałkowej eksplozji dwóch ładunków wybuchowych na mecie słynnego maratonu, wciąż pozostaje miejscem dokonania przestępstwa. Dostęp do głównych ulic w bezpośrednim sąsiedztwie wybuchu został odcięty - poinformował we wtorek media gubernator stanu Massachusetts Deval Patrick. Dodał, że specjaliści wciąż szukają na miejscu zdarzenia wskazówek, które mogłyby naprowadzić na sprawców zamachu. Teren ten zostanie zamknięty prawdopodobnie przez najbliższych kilka dni - ogłosił urząd burmistrza Bostonu Thomasa M. Menino. W całym mieście należy się liczyć z masową obecnością służb bezpieczeństwa i kontrolami pasażerów, m.in. w publicznym transporcie podmiejskim - poinformował urząd burmistrza. - Osoby jadące do pracy natkną się na wyraźnie wzmocnioną obecność policji. Niech nikogo nie niepokoi obecność Gwardii Narodowej i innych uzbrojonych funkcjonariuszy - zapowiedziały władze miasta. Dziennik "Boston Globe" zauważa, że od ataków z 11 września 2001 roku nie było w Bostonie "takiego pokazu siły wojskowej, połączonego z poczuciem bezbronności i żałoby". Wszelkie większe zgromadzenia publiczne zostały odwołane lub przełożone na później. Środki bezpieczeństwa wzmocniono na bostońskim lotnisku międzynarodowym (Logan International Airport). Służby lotniska powiadomiły, że na razie nie mają informacji o odwołaniu lotów. Z kolei wiele kościołów w Bostonie będzie we wtorek otwartych dla osób, które zechcą szukać tam ukojenia - powiadomił "Boston Globe".