Miały one związek ze skierowanym do kilku instytucji listem oskarżającym ją o szerzenie polskiego nacjonalizmu, a kierowaną przez nią spółkę o nieprawidłowości finansowe. Jak wyjaśniła Borys w rozmowie telefonicznej, list zawierający takie zarzuty trafił do prokuratury i na milicję. Podpisany był nazwiskiem jednego z działaczy ZPB, który jednak zaprzeczył, by był jego autorem i złożył skargę do prokuratury. List został wysłany około miesiąca temu, a jego domniemany nadawca zareagował, kiedy zaczął dostawać na niego odpowiedzi od tych instytucji. O treści listu Andżelika Borys powiedziała: - Skoncentrowali się na tym, że jestem polską nacjonalistką i szerzę nacjonalistyczne poglądy; po drugie - że współpracuję z białoruskimi organizacjami (takimi, jak) Zjednoczona Partia Obywatelska i Białoruska Chrześcijańska Demokracja, udostępniając im pomieszczenia, i że spółka Polonika, dyrektorem której jestem, ma finansowe naruszenia. Podkreśliła, że list traktuje jako anonimowy. - Nie udzielałam żadnego komentarza; potwierdziłam, że każdy ma prawo zajmować się działalnością społeczną (...) - mówiła o swoich wyjaśnieniach na milicji. Zaznaczyła, że również adwokat uznał, że nie ma podstaw, by sprawą się zajmować - jednak, jak zauważyła - "takie anonimy są rozpatrywane". Prezeska ZPB wyjaśniła, że jeszcze przed wezwaniem na milicję rozmawiał z nią śledczy zajmujący się korupcją i przestępstwami finansowymi. Jeszcze wcześniej otrzymała anonimowy telefon od rozmówcy, który groził jej, że jeśli nie podejmie "odpowiednich decyzji", to kierowana przez nią spółka zostanie zlikwidowana. Polonika, działająca od lutego 2008 roku, zajmuje się działalnością kulturalną i edukacyjną, m.in. nauczaniem języka polskiego. - Jestem prezesem ZPB społecznie - podkreśliła Andżelika Borys. Kierowana przez nią spółka - zaznaczyła - "zatrudnia ludzi, daje pracę, płaci podatki". Przypomniała o wcześniejszym incydencie związanym z firmą: w zeszłym roku złożyła skargę do prokuratury po tym, jak pojawiły się informacje, że Polonika rzekomo zbiera pieniądze i przyjmuje wpłaty od ludzi. Andżelika Borys wiąże najnowszy incydent z tym, że Polonika od półtora roku walczy o uzyskanie licencji na prowadzenie działalności turystycznej. W tej sprawie w piątek ma odbyć się rozprawa w sądzie gospodarczym. Drugą okolicznością, na którą wskazała działaczka, jest zapowiadany na wrzesień zjazd organizacji, którą oficjalny Mińsk uznaje za jedyną legalną reprezentację Polaków - Związku Polaków na Białorusi, którym kieruje Józef Łucznik. Zapytana o potencjalne konsekwencje, Andżelika Borys powiedziała: "Likwidacja (spółki)", ale my jesteśmy do tego przygotowani. Do września jeszcze jest miesiąc, spodziewamy się kolejnych prowokacji".