Podstawą decyzji o zakończeniu misji była rządowa strategia przyznająca priorytet operacjom NATO i UE. Drugim powodem była - jak wielokrotnie informowali przedstawiciele resortu obrony - także chęć poszukiwania oszczędności. Z tych samych względów Polska wycofuje obecnie swych żołnierzy także z misji ONZ w Czadzie oraz na Wzgórzach Golan. "Musimy wycofać się z misji w Libanie ponieważ od początku roku realizujemy inne priorytety związane z naszą obecnością w misjach natowskich i unijnych; misje oenzetowskie są misjami trzeciej kolejności ważności" - powiedział dziennikarzom w Bejrucie wiceszef MON Stanisław Komorowski. Jak zastrzegł, nie oznacza to, że "nie będziemy nigdy w przyszłości takich (ONZ - PAP) misji realizować". Zapewnił, że Polska wciąż pozostaje głęboko zainteresowana sytuacją na Bliskim Wschodzie. Komorowski przyznał, że konieczność wycofania żołnierzy wynika z ograniczonych możliwości - zarówno finansowych jak i osobowych. "Ogólnie jesteśmy w stanie mieć równocześnie w jednym momencie ok. 3,2 tys. do 3,8 tys. żołnierzy na misjach zagranicznych. (...) Ograniczenie zaangażowania na Bliskim Wschodzie i w Czadzie da nam możliwość ewentualnego zwiększenia obecności w innych misjach" - powiedział. "Jeżeli chcemy - a rozważamy taką możliwość - wysłania większej ilości żołnierzy do Afganistanu, o czym mówi premier Donald Tusk, to musimy ograniczyć naszą obecność gdzie indziej, tak by takie potencjalne wysłanie żołnierzy było możliwe" - dodał. Obecnie w ramach misji ISAF w Afganistanie służy ok. 2 tys. polskich wojskowych, kolejnych 200 jest gotowych do wysłania w rejon misji w ramach strategicznego odwodu w kraju. "Mogę powiedzieć to, co premier, że decyzja będzie podejmowana i będziemy się kierować naszym polskim interesem oraz polską racją stanu, ale również będziemy uwzględniali to, że nasza obecność w NATO, w misji ISAF jest inwestycją w bezpieczeństwo Polski na przyszłość" - powiedział Komorowski. Pytany o bilans naszej obecności w Libanie, Komorowski ocenił, że 17 lat było świetną okazją, by polscy żołnierze działali w strukturach międzynarodowych, poznali ich standardy i specyfikę. "Dzięki takim misjom jak ta i innym, nasi żołnierze są znacznie lepiej przygotowani do pełnienia podstawowej misji, jaką wojsko polskie ma, czyli dbania o bezpieczeństwo naszego własnego terytorium" - ocenił Komorowski. Część wojskowych ekspertów uważa, że oszczędności z tytułu wycofania naszych żołnierzy w misjach ONZ są pozorne, bo organizacja ta zwraca ok. 60 proc. kosztów. Minister pytany o ograniczenie nakładów podał, że jest to tylko jeden z argumentów, który przemawiał za takimi a nie innymi decyzjami ws. misji. "Misje ONZ są znane z tego, że znaczna cześć kosztów była zwracana, czasem po wielu latach, ale była, do budżetu polskiego. To (zmniejszenie wydatków-PAP) nie jest pierwszym i podstawowym argumentem, którym się kierowaliśmy. Głównym argumentem było to, że w innych misjach potrzebujemy większych kontyngentów" - wskazał. Jak przekonywał w rozmowie z dziennikarzami, "czasy się zmieniają, pojawiają się nowe misje i nowe wyzwania". "My idziemy gdzie indziej, inni przychodzą tu. Społeczność międzynarodowa dba o stabilizację i wypełnianie mandatu ONZ. My będziemy robić co innego, inni będą wypełniać nasze zadania, na tym polega solidarność międzynarodowa" - mówił Komorowski. W misji UNIFIL służy obecnie ok. 12 tys. żołnierzy. Komorowski pytany jakie to uczucie "gasić światło" odparł, że "zawsze trzeba myśleć o tym, że gdzieś się gasi, żeby gdzie indziej zapalić". Ostatnia, 31. zmiana polskiego kontyngentu w Libanie liczyła około 500 żołnierzy. Do ich zadań należało m.in. transportowanie i magazynowanie towarów oraz obsługa i naprawa sprzętu technicznego. "W tej chwili w Libanie jest jeszcze dwustu kilkudziesięciu żołnierzy; w dwóch turach wrócą do Polski. Grupa likwidacyjna powróci ok. 10-12 grudnia i wtedy już nie będzie nikogo" - podał wiceszef MON. Jak poinformował PAP dowódca 31 polskiego kontyngentu ppłk Piotr Walczak, sprzęt, który w związku z zakończeniem misji ma zostać przetransportowany do Polski, trafi tam drogą morską z Bejrutu. "Pozostawiamy oczywiście sprzęt oenzetowski. Zabieramy nasz sprzęt, wykorzystywany głównie przez kompanię manewrową, m.in. samochody ciężarowe i terenowe" - podał. Przez długi czas o wyjazdach na misję UNIFIL mówiono w polskiej armii "WDW Liban - Wojskowy Dom Wypoczynkowy". Warunki w porównaniu z tymi, jakie czekały na żołnierzy w Iraku bądź Afganistanie były i są tu "sprzyjające". Jak wszędzie, także i w Libanie przez kilkanaście lat żołnierze "oswoili" rzeczywistość. W bazie Naqoura polskie kontenery stały przy "ulicach" - Wspólnej i Alternatywy. Był budynek zwany Hiltonem, a na ławeczce przed nim napisy "ławka dla emerytów" oraz "ławka dla inwalidów". Między budynkami rosną kaktusy, agawy i palmy; za ogrodzeniem - rozciąga się kamienista plaża, choć żeby wykąpać się w morzu, trzeba przejechać ok. 20 kilometrów. Budynki gdzie mieszkali polscy żołnierze czeka teraz gruntowny remont i przebudowa. "Praktycznie wszystkie pomieszczenia zostaną rozebrane, a na ich miejsce pojawią się nowe" - mówi ppłk Walczak. Geneza misji ONZ w Libanie sięga końca lat 70. W marcu 1978 r. palestyńscy komandosi przeprowadzili rajd na terytorium Izraela i porwali autobus z turystami - zginęło 37 osób a 76 zostało rannych. W odpowiedzi oddziały Izraelskich Sił Obronnych przeprowadziły "Operację Litani", atakując bazy Palestyńczyków i zajmując terytorium na południe od rzeki Litani, wyłączając Tyr i jego najbliższe okolice. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do przestrzegania integralności terytorialnej i bezwarunkowego wycofania się z okupowanego terytorium Libanu i kolejną - powołującą Tymczasowe Siły Narodów Zjednoczonych w Libanie (ang.: United Nations Interim Force in Lebanon - UNIFIL). Jako główne zadania UNIFIL określono potwierdzenie wycofania wojsk izraelskich, przywrócenie pokoju i bezpieczeństwa oraz wsparcie rządu libańskiego w przejęciu kontroli nad okupowanym obszarem. Polski kontyngent w misji UNIFIL rozpoczął wykonywanie zadań w 1992 r., początkowo jako kompania medyczna, na bazie której sformowano polowy szpital. Potem w rejon misji przybywały kolejne polskie pododdziały - m.in. batalion logistyczny. Przez 17 lat udziału polskich sił w misji w Libanie doświadczenie zdobyło tam ok. 10 tys. żołnierzy. Życie straciło siedmiu wojskowych: mjr Marek Kaletka, sierż. Andrzej Wojda, st. chor. szt. Zbigniew Jaszdejewski, st. sierż. Andrzej Malinowski, st. sierż. Kazimierz Boroch, st. chor. szt. Mieczysław Jaszczuk i sierż szt. Bogusław Gibas. Katarzyna Lechowicz