Tysiące uzbrojonych bojowników plemiennych z 18 afgańskich prowincji ma zostać początkowo zatrudnionych do zapewnienia bezpieczeństwa na czas wyborów prezydenckich, które odbędą się 20 sierpnia. Jeśli działania te okażą się skuteczne, afgańskie władze zapowiadają, że będą starały się zatrudnić ich na stałe - informuje gazeta. "Inicjatywę tę koordynuje nowa instytucja w afgańskim rządzie - Niezależny Zarząd na rzecz Ochrony Dróg i Własności Publicznej - czytamy w "WSJ" - W nadchodzących dniach, przedstawiciele zarządu zwrócą się do rad plemiennych, żeby uczestniczyły w organizowaniu uzbrojonych milicji w celu ochrony lokali wyborczych, dróg i miejsc użyteczności publicznej". I tak na przykład gubernator niespokojnej prowincji Paktika Abdul Katwazi powiedział, że chce zwiększyć bezpieczeństwo w swej prowincji, zatrudniając około 1500 miejscowych bojowników plemiennych. Każdy z nich otrzyma 150 dolarów miesięcznie. Przedstawiciel afgańskiej armii w Kabulu powiedział anonimowo, że USA pracują nad rozwinięciem siatki wywiadowczej rozpracowującej miejscowe plemienne struktury władzy w celu lepszego określenia, które grupy i przywódcy (plemienni) chcą się zaangażować w nową inicjatywę. Członkom milicji będzie wolno używać tylko ich własnych karabinów AK-47s i innej broni; od rządu nie otrzymają ani uzbrojenia, ani amunicji, ani mundurów - podaje amerykański dziennik. Afgańskie władze przekonują, że nowa inicjatywa jest próbą przeniesienia taktyki, która powiodła się w Iraku, gdzie sunniccy bojownicy plemienni w prowincji Anbar pomogli wypędzić stamtąd terrorystów z organizacji Al-Kaida w Iraku. "Tutaj w Afganistanie próbujemy stworzyć (zastępy) tzw. przebudzonych bojowników" - powiedział szef nowej inicjatywy Arif Nurzaj. "Milicje mają współpracować z afgańską armią i policją, lecz najistotniejszą rolę mogą odegrać na obszarach, gdzie nie ma afgańskich sił bezpieczeństwa" - dodał. Czytaj też: Afganistan: Znaleziono ciało zaginionego Polaka