- Rząd Stanów Zjednoczonych zacieśnia współdziałanie z ONZ, Koreą Południową i Japonią mające na celu wywarcie presji dyplomatycznej i gospodarczej na Koreę Północną jeśli Phenian nie zechce zrezygnować ze swojego programu zbrojeń atomowych - powiedzieli wczoraj przedstawiciele USA. W swojej strategii USA liczą na sąsiadów i sojuszników Korei Północnej, w tym Chiny i Rosję, które mogłyby pomóc bardziej izolować politycznie reżim w Phenianie, jeśli nie zmieni polityki. Waszyngton nie wyklucza, że zwróci się do sąsiadów Phenianu, by zerwali z Północą wszelkie kontakty ekonomiczne. - Także ONZ mogłaby nałożyć sankcje gospodarcze na Koreę Północną za uruchomienie elektrowni atomowej, w której można produkować pluton do bomb atomowych - powiedzieli przedstawiciele władz USA. Narody Zjednoczone mają się tym zająć już 12 stycznia. Wcześniej w sobotę, sekretarz generalny ONZ Kofi Annan zaapelował do Korei Północnej, aby zaniechała swojego kursu na zbrojenia atomowe i współpracowała z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej (IAEA). Phenian zażądał, aby inspektorzy IAEA opuścili Koreę Północną i zapowiedział, że będzie kontynuował wstrzymane dotąd badania w elektrowni atomowej w Pyongyang. Wyjazd inspektorów oznacza koniec kontroli IAEA nad elektrownią, gdzie może powstawać pluton do broni nuklearnej. Tymczasem północnokoreańskie media podały, że ponad 10 tys. osób uczestniczyło w stolicy kraju w antyamerykańskiej demonstracji, na której potępiono Waszyngton za żądanie od Phenianu zaprzestania produkcji broni atomowej. Rosnące napięcie na Półwyspie Koreańskim stara się załagodzić Korea Południowa. Minister spraw zagranicznych tego kraju Choi Sung Hong rozmawiał już w tej sprawie z szefem dyplomacji Chin. Jednocześnie minister obrony Lee Joon podkreślił, że Seul zacieśnia współpracę wojskową ze Stanami Zjednoczonymi, a także Japonią, Chinami i Rosją. - Wyznając zasadę, że nie będziemy tolerować żadnej formy prowokacji ze strony Korei Północnej, uznajemy silne bezpieczeństwo narodowe za podstawowy warunek wstępny jakiegokolwiek politycznego zaangażowania na rzecz Korei Północnej - oświadczył szef resortu obrony Korei Południowej. Dwa dni temu USA ujawniły zdjęcia, na których widać północnokoreańskich żołnierzy stojących przy broni maszynowej w strefie zdemilitaryzowanej dzielącej obie Koree. Rozmieszczenie takiej broni w strefie to pogwałcenie porozumienia zawartego jeszcze w 1953 roku. USA wstrzemięźliwe, ale gotowe na wszystko Prezydent George W. Bush nie podjął jeszcze decyzji w sprawie ataku na Irak, ale Stany Zjednoczone są przygotowane na każdą ewentualność - powiedział dzisiaj sekretarz stanu USA Colin Powell. Powell zapewnił w wywiadzie telewizyjnym, że Stany Zjednoczone z uwagą przyglądają się rozwojowi sytuacji w Iraku i czekają na ustalenia międzynarodowych inspektorów rozbrojeniowych, wizytujących obecnie ten kraj. Podczas tej samej rozmowy szef amerykańskiej dyplomacji powiedział, że USA nie mają żadnych planów zaatakowania Korei Północnej, która w ostatnich dniach wznowiła program zbrojeń nuklearnych i wyprosiła inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. - Nie chodzi o kryzys, ale jedynie o sprawę, która wywołuje spore zaniepokojenie - ocenił Powell ostatnie wydarzenia w Korei Północnej. - Nie planujemy ataku uprzedzającego (preemptive strike). Nie chodzi nam o stworzenie atmosfery kryzysu za pomocą wysuwania gróźb pod adresem tego kraju - powiedział Powell dodając, że USA są gotowe czekać miesiącami na załatwienie kryzysu środkami dyplomatycznymi. Zaznaczył jednak, że nie można z góry wykluczyć żadnej opcji. - Mamy całą gamę środków: politycznych, gospodarczych, dyplomatycznych i militarnych - powiedział.