Minister podkreślił, że negocjacje na temat budżetu UE na lata 2021-2027 cały czas trwają, ale "szanse na dogadanie się w tym roku są bardzo skromne". Jednak - jak zaznaczył - nie można wykluczyć, że pod koniec roku Finlandia, która w tym roku kieruje pracami Rady UE, zrewiduje swoją dotychczasową propozycję z października, dotyczącą dalszych cięć unijnego budżetu: z 1135 mld euro proponowanych przez KE w maju ubiegłego roku, do 1050-1100 mld euro. "To jest dla nas i wielu innych krajów członkowskich nie do przyjęcia" - powiedział. Kwieciński zaznaczył też, że w dotychczasowej propozycji budżetowej bardzo słabo jest ujęty tzw. cel klimatyczny, czyli dojście do neutralności klimatycznej w 2050 roku. "Nie wiadomo, w jaki sposób i za jakie pieniądze ten cen miałby być zrealizowany" - wskazał. Przypomniał, że finalizacja tego celu wymagać będzie wielu kosztownych inwestycji (m.in. w alternatywne źródła energii, gospodarkę o obiegu zamkniętym, biogospodarkę, naturalne pochłaniacze dwutlenku węgla, systemy wychwytywania i składowanie CO2). "O ile zamożne kraje, zwłaszcza takie, które już od lat inwestują np. w energię wodną, wiatrową czy atom, neutralność klimatyczną mogą osiągnąć stosunkowo szybko i niskokosztowo, to państwa biedniejsze, takie jak Polska, na przestawienie swoich gospodarek potrzebują czasu i pieniędzy" - powiedział minister. I te pieniądze - zaznaczył - powinny się znaleźć nie tylko w przygotowywanym obecnie budżecie UE, ale też w kolejnych perspektywach. Minister wyraził nadzieję, że taki plan dojścia do neutralności klimatycznej powstanie w najbliższych miesiącach. "Tylko pytanie (...) czy będzie to tylko namiastka, żeby pokazać, że coś na poziomie unijnym robimy, czy to będzie poważny plan działań" - powiedział. Dodał przy tym, że w Brukseli toczą się obecnie rozmowy na temat tzw. Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, który miałby pomóc w przebudowie gospodarki energetycznej UE, ale wokół niego jest jeszcze wiele niewiadomych. Miliard euro więcej dla Polski? Kwieciński zapytany o to, jakie mogą być negatywne konsekwencje zmniejszenia budżetu na politykę spójności po roku 2020, powiedział, że ponad 64 mld euro, które w maju ubiegłego roku zaproponowała KE dla Polski, nie są kwotą ostateczną. Wskazał, że może ona wzrosnąć, ponieważ KE skorygowała prognozy dotyczące wzrostu PKB i zaproponowała zmianę tzw. lat referencyjnych służących do wyliczeń alokacji. "Jeśli korekty te zostaną zaakceptowane przez państwa członkowskie, to z naszych wyliczeń wynika, że alokacja dla Polski na politykę spójności mogłaby zwiększyć się o ok. miliard euro" - powiedział. Poza tym - jak wskazał - środki z budżetu spójności nie są jedynymi, z których nasz kraj będzie korzystał, inwestując w rozwój. Przypomniał, że obecnie jesteśmy jednym z największych beneficjentów Planu Junckera (program Invest EU), a w przyszłej perspektywie pojawią się kolejne instrumenty. Obok znanego już Connecting Europe Facility (CEF) m.in na rozbudowę infrastruktury transportowej, będą to Military Mobility z przeznaczeniem na rozwój sektora obronnego i infrastruktury związanej z bezpieczeństwem), czy Just Transition Fund - m.in. na wsparcie dla tzw. regionów węglowych. "To nie jest tak, że w nowej perspektywie mamy tylko Wspólną Politykę Rolną, politykę spójności i kilka małych rzeczy. Jest cały wachlarz różnych możliwości, z których Polska będzie korzystać" - przekonywał. "Będą dwie koperty" Kwieciński przypomniał też, że w październiku tego roku na spotkaniach Eurogrupy i Rady ECOFIN ministrowie rozmawiali o utworzeniu instrumentu na rzecz wsparcia konkurencyjności i reform dla krajów spoza strefy euro. Do tej pory - jak wyjaśnił - taki instrument był, ale mogły z niego korzystać tylko państwa ze strefy euro. "W efekcie oznacza to, że teraz w ramach instrumentu zwiększającego konkurencyjność będą dwie koperty; jedna dla krajów strefy euro, a druga - dla pozostających poza wspólną walutą" - wskazał Kwieciński. Dodał, że będą one podobne w celach i zasobności, tyle że ta "zasobność jest proporcjonalna do potrzeb". Minister podkreślił, że Polska zabiegała o takie rozwiązanie. Co więcej, od utworzenia tego instrumentu zależy dalsza zgoda Polski na wykorzystanie środków z budżetu UE na sfinansowanie instrumentu dla strefy euro. Porozumienie dotyczące utworzenia obu instrumentów będzie stanowić element negocjacji kolejnych Wieloletnich Ram Finansowych. Propozycja KE W maju ub.r. Komisja Europejska przedstawiła propozycję, zgodnie z którą na politykę spójności przekazane zostałoby 330,6 mld euro. To o 37 mld euro mniej niż w budżecie na lata 2014-2020. Do Polski miałoby trafić 64,4 mld euro - ponad 23 proc. mniej niż w obecnej perspektywie. 15-procentowe cięcia mają dotknąć również Wspólną Politykę Rolną (WPR). Polska miałaby tutaj otrzymać ok. 1 procent mniej na dopłaty bezpośrednie dla rolników i ok. 25 proc. mniej na fundusz rozwoju obszarów wiejskich. Poza Polską największe cięcia mają odczuć również Węgry, Litwa, Estonia, Czechy i Malta (ok. 24 proc.). Więcej mają dostać z kolei takie kraje jak Rumunia, Bułgaria i Grecja (8 proc.), Włochy (6 proc.), Finlandia i Hiszpania (5 proc.).