Ma to przede wszystkim gwarantować utrzymanie terytorialnej integralności Iraku - pisze dziennik, powołując się na informacje "wysokiej rangi doradcy prezydenta Busha". W czasie co najmniej półtorarocznej silnej obecności armii USA w Iraku powstanie także tymczasowa, cywilna administracja tego kraju - prawdopodobnie desygnowana przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Byłaby ona odpowiedzialna za gospodarkę iracką, rekonstrukcję sytemu szkolnictwa i instytucji politycznych a także zarządzanie pomocą międzynarodową. Przed wojskowymi trybunałami stanęliby tylko najwyższej rangi przywódcy iraccy - z wyjątkiem tych, którzy wsparliby usunięcie Saddama Husajna; ci mogliby liczyć na amnestię. Proces odbudowy kraju byłby finansowany z dochodów z eksportu irackiej ropy naftowej, który zostałby szybko wznowiony. Jednym z punktów strategii Białego Domu, finalizowanej obecnie, jest wzmocniona ochrona źródeł ropy w Iraku w czasie interwencji- pisze "New York Times". Biały Dom zrezygnował natomiast całkowicie z wcześniejszych planów powołania tymczasowego rządu irackiego jeszcze przed interwencją wojskową - dodaje dziennik. Byłoby to największe zaangażowanie Waszyngtonu w administrowanie obcym państwem od czasu okupacji Niemiec i Japonii po II wojnie światowej. Biały Dom, jak się wydaje, dopuszcza do ujawnienia niektórych informacji, by przekonać sojuszników, że nie zmierza kolonizować Iraku. Perspektyw oczekuje też iracka opozycja na emigracji. Można też przypuszczać, że jest to także część trwającej już wojny psychologicznej, zmierzającej do wywołania powstanie przeciwko Husajnowi. 275 jednostek rezerwy w stanie gotowości Tymczasem Pentagon postawił w stan gotowości co najmniej 275 jednostek rezerwy w całych Stanach Zjednoczonych. Łącznie to prawie 10 tys. ludzi. Mają oni od kilku do kilkunastu dni na przygotowanie się do wyjazdu zagranicę. Nie ma wątpliwości, że mobilizacja to część amerykańskich przygotowań do akcji militarnej przeciwko Irakowi. W rejonie Zatoki Perskiej przebywa już 60 tys. żołnierzy, a w najbliższych tygodniach liczba ta zostanie podwojona. Siły specjalne USA od września w Iraku Około stu członków amerykańskich sił specjalnych i ponad pięćdziesięciu pracowników CIA znajduje się od czterech miesięcy na terytorium Iraku - poinformował wczorajszy "Boston Globe". Powołując się na anonimowe źródła w służbach wywiadowczych i na analityków wojskowych dziennik pisze, iż ekipy te ustalają przede wszystkim położenie wyrzutni rakiet Scud, badają pola naftowe, określają rejony pól minowych i sygnalizują przy pomocy lasera cele samolotom amerykańskim i brytyjskim kontrolującym strefy zakazu lotów lotnictwa irackiego w południowej i północnej części kraju. Wraz z Amerykanami działają niewielkie grupy komandosów brytyjskich, jordańskich i australijskich. Infiltracja ta stanowi pierwszy etap ataku przeciwko Irakowi. Rzecznicy CIA i Pentagonu odmówili komentarzy na ten temat. Członkowie sił specjalnych śledzą też ruch wokół przypuszczalnych miejsc składowania broni i zdobyte przez nich informacje mogą być dostarczone inspektorom ONZ działającym w Iraku. Według informacji dziennika, Amerykanie współpracują z przedstawicielami frakcji kurdyjskich i płacą tysiące dolarów pomagającym im osobom. Jednym z zadań przedstawicieli sił specjalnych jest rozpoznawanie osobistości irackich, z którym można by ewentualnie współpracować w przypadku ataku Stanów Zjednoczonych na Irak.