O sprawie poinformował niemiecki europoseł Nico Semsrott, który nagrał krótki film, wysłał też e-maile do deputowanych i urzędników, donosząc o skradzionych dwóch laptopach. Dodał, że miał też sygnały od innych europosłów o włamaniach do biurek. "Skradzione zostały laptopy, tablety, pieniądze oraz inne wartościowe rzeczy" - wyliczał niemiecki deputowany. Zaznaczył, że do włamań doszło, kiedy Parlament Europejski stał praktycznie pusty, ponieważ od marca był zakaz odwiedzin i organizacji wszelkich spotkań, a sesje plenarne przeniesione zostały do internetu. Niemiecki europoseł narzekał, że - choć zgłosił kradzież do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego oraz działu bezpieczeństwa - to nie skontaktował się z nim żaden z pracowników. Rzecznik europarlamentu zapewnił, że sprawa włamań do biur jest wyjaśniana i że liczba pracowników ochraniających budynek została zwiększona. Nie jest jednak wykluczone, że europosłowie zażądają od służb Parlamentu raportu w tej sprawie.