- Schylisz się, za chwilę podnosisz głowę - idzie dwóch, trzech, czterech - opowiada kobieta z wioski pod Chabarowskiem. Głodni żołnierze są gorsi niż stonka, zwłaszcza jeśli działka czy domek pozostaną bez nadzoru. - Praktycznie wszystko zabierają: emaliowane talerze, miski, aluminiowe łyżki. Biorą wszystko jak leci - narzeka starszy mężczyzna. W okolicach Chabarowska działkowcy postanowili wziąć sprawę w swoje ręce i zorganizowali patrole, które zatrzymały w tym roku już 50 szeregowców. Po zatrzymaniu, członkowie patrolu spisują specjalny protokół i wzywają przedstawicieli jednostki wojskowej. Do czasu przybycia oficerów, żołnierze trafiają do aresztu. Czasami czekają po kilka dni, bo żołnierz w rosyjskiej armii nie jest dobrem deficytowym. Poza tym ich dowódcy twierdzą, że to działkowcy są przestępcami, gdyż pozbawiają żołnierzy wolności. Rosyjscy politycy chętnie powtarzają przysłowie, że jeśli nie karmić swojej armii, to trzeba będzie karmić cudzą, ale jak widać, nie wszyscy są w stanie to zrozumieć.