Według wstępnych wyników uzyskanych na podstawie głosowania w okręgach chicagowskim, nowojorskim i waszyngtońskim za PiS opowiedziało się w sobotę 5961 uczestników wyborów. Koalicja Europejska miała 2000 zwolenników, a Konfederacja - 1283. Pozostałe ugrupowania otrzymały znacznie mniejsze poparcie. W Chicago rządząca partia pokonała Koalicję stosunkiem głosów 3713:650, a w Nowym Jorku 2114:700. Koalicja była natomiast lepsza od PiS w Waszyngtonie, w stosunku 272:134. W Chicago uległa natomiast nie tylko PiS, ale też Konfederacji, za którą opowiedziało się 272 osoby. W okręgu nowojorskim było pięć obwodowych komisji wyborczych: na Manhattanie, Brooklynie (Greenpoint), a także w Passaic, w stanie New Jersey, w New Britain, w Connecticut oraz w Bostonie, w Massachusetts. Jak powiedział konsul generalny RP w Nowym Jorku Maciej Golubiewski, PiS kilkakrotnie pobił najgroźniejszych rywali na Brooklynie, w Passaic, a także w New Britain. Koalicja Europejska wyraźnie wygrała na Manhattanie, a tylko jednym głosem w Bostonie. "Są to pierwsze wybory, które przeprowadzam w swojej kadencji. Ze statystyk wynika, że Polonia tradycyjnie głosuje na prawo. W naszym okręgu PiS zwyciężyło bezwzględną większością głosów. Za partią rządzącą opowiedziała się ponad połowa wyborców. Konfederacja uplasowała się w Nowym Jorku na trzecim miejscu" - zaznaczył Golubiewski. Jak dodał, w tym roku do wyborów do Parlamentu Europejskiego zarejestrowało się w okręgu Nowy Jork ponad trzykrotnie więcej osób (ponad pięć tys.) aniżeli pięć lat temu. Prawdopodobnie byłoby ich nawet więcej, ocenił, gdyby nie fakt, że niektórzy ludzie myśleli, że wybory w USA będą przeprowadzane w niedzielę, tak jak w Polsce. "Tutejsza Polonia jest polskojęzyczna, bardzo zintegrowana z krajem. Czyta polskie gazety, ogląda polską telewizję. Zakładamy, że często odwiedza kraj i ma bardzo intensywne kontakty z Polską. Nasi wybory reprezentują prawdopodobnie głównie pierwsze pokolenie polskich Amerykanów, albo urodzonych w rodzinach imigrantów, którzy przybyli z Polski" - zwrócił uwagę konsul. Przypomniał, że niektórzy kandydaci na posłów europejskich przyjeżdżali do USA, co w pewien sposób wpłynęło na wyniki. Kampanię wyborczą określił za pochodną kampanii wyborczej w Polsce. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski