Frachtowiec należy do bremeńskiego armatora Beluga Shipping GmbH. O uprowadzeniu statku armator poinformował nie podając szczegółów dotyczących załogi, portu docelowego itp. Arabskojęzyczne media podają, że statek został porwany w poniedziałek u wybrzeży Somalii. Z kolei ukraińskie media donoszą, powołując się na MSZ w Kijowie, że w skład załogi Beluga Nomination wchodzą Ukraińcy, Filipińczycy i Polacy. - Wiemy, że na pokładzie porwanego u wybrzeży Seszeli statku Beluga jest jeden Polak, członek załogi. Wiemy też, że armatorem jest firma niemiecka. (Statek) pływa pod banderą Antigui i Barbudy - poinformował rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Podkreślił, że MSZ natychmiast po uzyskaniu informacji o porwaniu, podjęło działania w tej sprawie. - Jesteśmy w stałym kontakcie z armatorem oraz z unijną operacją Atalanta - operacją morską UE u wybrzeży Rogu Afryki; również nasza placówka w Nairobi nawiązuje kontakty z lokalnymi władzami i będzie nas informowała o wspólnych z nimi ustaleniach oraz ustaleniach z innymi krajami, których obywatele są porwani - powiedział Bosacki. Somalijscy piraci dostają miliony dolarów okupu za statki, porywane na Oceanie Indyjskim i w Zatoce Adeńskiej. Według międzynarodowej instytucji nadzorującej transport morski, Międzynarodowego Biura Morskiego, piraci na całym świecie porwali w 2010 roku rekordową liczbę zakładników: 1181. Napastnicy z Somalii byli odpowiedzialni za uprowadzenie 1016 z nich. W swoim raporcie na temat piractwa biuro podało też, że piraci na świecie uprowadzili w ubiegłym roku w sumie 53 statki, w tym tylko cztery uprowadzili napastnicy spoza Somalii. Dyrektor centrum ds. piractwa, którego siedziba znajduje się w Kuala Lumpur, powiedział, że liczba przetrzymywanych zakładników jest najwyższa od 1991 roku, kiedy biuro zaczęło prowadzić swoje statystyki. W atakach piratów zginęło ośmiu członków załóg.