Szefowa MSW przedstawia informację dot. uchodźców na połączonym posiedzeniu sejmowych komisji: spraw wewnętrznych i do spraw Unii Europejskiej. Towarzyszy jej m.in. wiceminister Piotr Stachańczyk, szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców Rafał Rogala i komendant główny SG gen. dyw. Dominik Tracz. W posiedzeniu bierze udział też wiceminister spraw zagranicznych Artur Nowak-Far. Minister podkreśliła, że wojna domowa w Syrii, szacowana liczba ponad 4 mln uchodźców i sytuacja państw tranzytowych - to główne czynniki stymulujące proceder nielegalnej migracji, "czego efektem jest obecna katastrofa". "Nikt nie może obojętnie przejść obok tego dramatu i chować głowy w piasek. Dzisiaj w Polsce musimy wołać jednym, silnym głosem" - powiedziała. Dodała, że ważne jest to mimo zbliżających się wyborów, bo "to nie jest problem tego rządu ani następnego rządu, ale wszystkich rządów na przestrzeni wielu lat". Komisje mają zaopiniować wniosek SLD ws. debaty dot. przygotowania Polski do kryzysu migracyjnego, który dotknął Europę. Przewodniczący obu komisji już na początku posiedzenia zapowiedzieli, że będą rekomendować marszałkowi Sejmu, by taka debata, odbyła się na następnym posiedzeniu Sejmu. Tadeusz Iwiński (SLD) uzasadniając wniosek podkreślał, że pomoc uchodźcom jest "moralnym obowiązkiem zachodniego świata". Dodał, że Polska - "państwo, w którym zrodziła się Solidarność, powinno okazywać solidarność" - dodał. "Nasza deklaracja poparta możliwościami" Według Piotrowskiej gotowość służb w sytuacji napływu uchodźców sprawdzono i potwierdzono podczas największych ćwiczeń wszystkich sił MSW od lat 70. w kwietniu 2014 roku, w okolicach Radomia. Jak podkreśliła, służby wiedzą, jak wdrażać plan i mają do tego instrumenty. Mogą też przenieść działania z granicy wschodniej na południową. "Nasze deklaracje są poparte możliwościami. Polska ma strategię i program działań na taką ewentualność" - zapewniała. Mamy wszelkie instrumenty - dodała szefowa MSW. Jak podkreśliła, polskie służby zdały egzamin, gdy do Polski przyjechali uchodźcy z Donbasu. Nie rozumiem tych parlamentarzystów, którzy nigdy nie byli w Rybakach (gdzie przebywali uchodźcy z Donbasu - PAP) mówią, że Polska nie zdała egzaminu - podkreśliła. Polska w lipcu zadeklarowała, że w ciągu 2 lat przyjmie w ramach relokacji i przesiedleń łącznie 2 tysiące uchodźców - głównie obywateli Syrii i Erytrei (w ramach przesiedleń przyjętych będzie 900 osób, a w ramach relokacji 1 tys. 100 osób). Jednak we wtorek premier Ewa Kopacz powiedziała, że nasze możliwości są większe niż zadeklarowana liczba, ale podział obciążeń musi być częścią całościowego planu. "Potrzebne są długofalowe rozwiązania" Szefowa MSW zaznaczyła, że potrzebne są długofalowe rozwiązania dotyczące uchodźców. W przypadku osób uciekających przed wojną, prześladowaniami, nie są najważniejsze liczby - argumentowała Teresa Piotrowska. Zaznaczyła, że zgodnie z tym, co mówiła wcześniej premier Ewa Kopacz, Polska jest w stanie "zrobić więcej" niż przyjęcie zadeklarowanych 2 tys. uchodźców m.in. z Syrii. "To nie liczba przyjmowanych uchodźców jest najważniejsza. (...) Ludzie uciekający przed prześladowaniami, wojną - to nie liczby" - podkreślała, zaznaczając, że konieczne są długofalowe rozwiązania. "Stawiamy konkretne warunki, które UE musi wypełnić. W tej polityce kluczowa jest właściwa polityka powrotowa" - mówiła. Dodała równocześnie, że "Polski nie stać na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych, którzy by chcieli nadużywać procedur azylowych". "Chcemy pomagać tym, którzy tego potrzebują" - zaznaczyła. Minister powiedziała też, że Polska zastrzega sobie pełną kontrolę nad weryfikacją osób przybywających do Polski. Zapewniła, że z tego obowiązku wywiązują się zarówno SG, jak i inne służby. Dodała również, że Straż Graniczna nie tylko monitoruje sytuację, ale jest też w gotowości na przyjęcie zwiększonej liczby osób.