Maszyna z dwiema osobami na pokładzie znajdowała się w drodze powrotnej na niewielkie lotnisko Sandtoft koło miasta Doncaster. Kiedy pasażer poinformował przez radio o niedyspozycji pilota i poprosił o pomoc, postanowiono skierować Cesnę na nieco większe lotnisko Humberside. Wezwano tam instruktora lotnictwa i postawiono w stan pogotowia służby ratownicze. Instruktor Roy Murray z wieży lotniska przez radio udzielał instrukcji pasażerowi Johnowi, który z konieczności musiał przejąć stery. Nazwiska tego pasażera nie ujawniono. - Wyobraźcie sobie tę sytuację. Robiło się ciemno, ten facet miał około pół godziny doświadczenia za sterami samolotu, nigdy samodzielnie nie lądował, siedział na niewłaściwym fotelu, czyli nie miał tych wszystkich wskaźników bezpośrednio przed sobą, no i musiał wylądować - powiedział w środę rzecznik lotniska Humberside. Instruktor polecił świeżo upieczonemu pilotowi zrobić kilka okrążeń wokół lotniska, po czym pomógł mu bezpiecznie sprowadzić maszynę na ziemię. - Nie rozbił się. Wylądował bezpiecznie - podkreślił rzecznik. Murray nie ukrywał uznania dla pasażera, który dokładnie wykonywał wydawane mu przez radio polecenia. - To było piękne lądowanie - powiedział. Pilot, który zasłabł za sterami, niestety zmarł kilka godzin później.