"W wyniku pracy z zatrzymanymi terrorystami, zbadania zarekwirowanych im urządzeń technicznych i analizy informacji o transakcjach finansowych uzyskano dowody na ich powiązania z ukraińskimi nacjonalistami" - brzmi treść komunikatu Komitetu Śledczego. Wspomnianym dowodów grupa jednak nie przedstawiła. Islamiści, którzy dopuścili się ataku, mieli zdaniem Komitetu "otrzymać z Ukrainy znacznie ilości gotówki i kryptowaluty". W oświadczeniu przekazano również, że zatrzymano kolejną osobę "zaangażowaną w finansowanie terroryzmu". Rosja oskarża Ukrainę o zamach w Moskwie. USA nazywa twierdzenia "bzdurami" Tymczasem Biały Dom poinformował, że zarzuty Kremla wobec Kijowa to "bzdury". - Jasne całkowicie jest, że wyłączną odpowiedzialność za straszliwy atak w Moskwie ponosi Państwo Islamskie - powiedział na konferencji prasowej rzecznik ds. bezpieczeństwa narodowego USA John Kirby. - Stany Zjednoczone próbowały pomóc zapobiec atakowi na salę koncertową i Rosja dobrze o tym wie - powiedział urzędnik administracji Joe Bidena i dodał, że Waszyngton wysłał do Moskwy "pisemne ostrzeżenie" dotyczące potencjalnego zagrożenia terrorystycznego. Dokument, o którym wspomniał Kirby, miał być "jednym z wielu", jakie rosyjskie służby otrzymały od USA. Zamach w Rosji. Zatrzymano kilkanaście osób W ciągu pierwszych 24 godzin po piątkowym ataku zatrzymano łącznie jedenaście osób - osiem z nich, w tym czterech podejrzanych o zamach, umieszczono w areszcie tymczasowym. Siedmiu ujętych pochodzi z Tadżykistanu, a jeden z Kirgistanu. Krótko po tragicznych wydarzeniach Waszyngton oznajmił, że dysponował informacjami wywiadowczymi o możliwym ataku ekstremistów w Rosji. Biały Dom od początku utrzymuje również, że przekazał te dane kremlowskim służbom odpowiednio wcześniej. Rosja uznaje z kolei amerykańskie komunikaty za podejrzane, ponieważ Stany Zjednoczone jednoznacznie i szybko wskazały rzekomych sprawców ataku. Szef rosyjskiej służby bezpieczeństwa FSB powiedział na początku tego tygodnia, że jego zdaniem w sprawę zaangażowana jest Ukraina, USA i Wielka Brytania. Aleksandr Bortnikow również i w tym przypadku nie przedstawił żadnych dowodów. Jak donosi agencja Reutera, według zachodnich analityków ds. bezpieczeństwa atak na Crocus City Hall wzbudził pytania o zasoby i priorytety rosyjskich agencji wywiadowczych, które tak skupiły swoją uwagę na wojnie na Ukrainie oraz konieczności stłumienia sprzeciwu wobec Kijowa w Rosji, że zaniedbały inne sektory bezpieczeństwa wewnętrznego. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!