Według informacji Polskiej Agencji Prasowej premier Czech Andrej Babisz, który reprezentował nieobecnego z powodu kwarantanny szefa polskiego rządu Mateusza Morawieckiego, przeczytał w jego imieniu stanowisko przygotowane na Radę Europejską. Wezwanie do konsultacji Źródła dyplomatyczne jeszcze przed szczytem zapowiadały, że Polska zaproponuje szereg poprawek do konkluzji w sprawie nowych celów klimatycznych. Warszawa uważa, że zaplanowana na grudzień ostateczna decyzja UE w tej sprawie powinna być poprzedzona szerokimi konsultacjami ze wszystkimi stolicami. Ma to swoje odbicie w ostatecznym tekście zaaprobowanym przez liderów. Wezwali oni bowiem Komisję Europejską do przeprowadzenia pogłębionych konsultacji z państwami członkowskimi, żeby ocenić ich sytuacje i dostarczyć więcej informacji na temat wpływu nowego celu na kraje UE. Polscy dyplomaci tłumaczyli przed szczytem, że konsultacje powinny prowadzić do zapisania w grudniowych konkluzjach szczegółowych wytycznych dotyczących narzędzi i mechanizmów realizacji celów klimatycznych. Liderzy podkreślili we wnioskach, że aby sprostać celowi neutralności klimatycznej do 2050 roku, UE musi zwiększyć swoje ambicje w nadchodzącej dekadzie i zaktualizować swoje ramy polityki klimatyczno-energetycznej. Propozycja KE KE zaproponowała, by cel redukcji gazów cieplarnianych na 2030 rok został podniesiony z obecnych 40 do 55 proc. względem poziomu z 1990 roku. "Rada Europejska uważa, że zaktualizowany cel powinien być zrealizowany wspólnie przez UE i w sposób najbardziej efektywny kosztowo. Wszystkie kraje członkowskie będą uczestniczyły w tym wysiłku, biorąc pod uwagę krajowe uwarunkowania i względy dotyczące uczciwości i solidarności" - czytamy w przyjętym tekście. Liderzy zgodzili się, że cała mająca znaczenie dla tego procesu unijna legislacja i wszystkie polityki powinny przyczyniać się do nowego celu na 2030 rok i wypełnienia zobowiązania dotyczącego neutralności klimatycznej. Dyskusja o klimacie jest szczególnie ważna dla Polski, bo zaproponowany przez KE nowy, wyśrubowany cel redukcji emisji gazów cieplarnianych na 2030 rok wygląda bardzo problematycznie z punktu widzenia uzależnionych od węgla gospodarek. Sceptycznie na niego, poza Polską, patrzą też Bułgaria, Czechy i Węgry. W UE są jednak i kraje, które uważają, że 55 proc. to za mało i redukcja powinna wynosić 60, a nawet 65 proc. Propozycja KE zakłada podniesienie celu redukcji emisji na 2030 rok do przynajmniej 55 proc. w porównaniu z 1990 rokiem. Zaledwie sześć lat temu UE zgodziła się na cel wynoszący 40 proc. Także o koronawirusie Krótka dyskusja na temat zmian klimatu umożliwiła przywódcom państw unijnych zajęcie się jeszcze w czwartek wieczorem sprawą pandemii koronawirusa. Początkowo ten punkt był planowany na piątek (16 października). Z Brukseli Krzysztof Strzępka