Jego republikański rywal, senator John McCain, zatelefonował do Obamy z gratulacjami uznając swoją porażkę. Powtórzył to potem na spotkaniu ze swymi zwolennikami w Phoenix w stanie Arizona. - Naród amerykański przemówił i przemówił wyraźnie. Gratuluję senatorowi Obamie - powiedział McCain na spotkaniu. Kiedy McCain uznawał wygraną Obamy, zgromadzeni przerwali mu buczeniem zawodu. Senator nakazał im milczenie. - Wzywam wszystkich Amerykanów, którzy popierali mnie, żeby oferowali nowemu prezydentowi pomoc w przezwyciężeniu podziałów i dzielących nas różnic. Jakiekolwiek są różnice poglądów między nami, jesteśmy wszyscy Amerykanami - podkreślił. Tłum kilkakrotnie przerywał McCainowi protestami, kiedy wyrażał się z kurtuazją o Obamie i mówił o nim, że "będzie także moim prezydentem". Wiadomość o wygranej Obamy wywołała szał radości w Parku Granta w jego rodzinnym Chicago. Ludzie obejmowali się i całowali. Wielu, zwłaszcza Afroamerykanie, płakało ze szczęścia, oczekując na Obamę. Zwycięzca wyborów przemawiając przed swymi zwolennikami podkreślił, iż "do Ameryki dotarły zmiany". Podziękował też swemu rywalowi Johnowi McCainowi i wyraził chęć współpracy z nim. Obama zwyciężył w wyborach, zdobywając ponad dwukrotnie więcej głosów elektorskich od swego republikańskiego rywala Johna McCaina. Według danych amerykańskich stacji telewizyjnych, opartych na wynikach głosowania w 46 stanach, Obama zdobył 338 (na 538) głosów elektorskich a McCain - 163 głosy. Do zwycięstwa potrzeba było minimum 270 głosów elektorskich. Obama wygrał w stanach, tradycyjnie uznawanych za bastiony Demokratów, a także w niemal wszystkich tzw. wahających się, gdzie zazwyczaj głosy wyborców rozkładały się równo pomiędzy Demokratów i Republikanów. Wygrał również m.in. w Ohio, gdzie zwyciężał George W. Bush oraz w Wirginii, gdzie od 1964 r. nie zwyciężył żaden Demokrata. Podobnie uzyskał przewagę na Florydzie, gdzie zazwyczaj popierano Republikanów. Z dostępnych danych wynika, że Obama zdobył większość głosów elektorskich w Ohio, Nowym Meksyku, Iowa i Wirginii, Vermoncie, New Hampshire, Pensylwanii, Illinois, Delaware, Massachusetts, Dystrykcie Kolumbii, Marylandzie, Connecticut, Maine, New Jersey, Michigan, Minnesocie, Wisconsin, Nowym Jorku, Rhode Island. McCain zwyciężył natomiast w Kentucky, Karolinie Południowej, Oklahomie, Tennessee, Arkansas, Alabamie, Kansas, Dakocie Północnej, Wyoming, Georgii, Luizjanie, Zachodniej Wirginii, Teksasie, Missisipi i Utah. Jako jedni z ostatnich głosowali mieszkańcy Alaski. Z wstępnych danych wynika, że wygrał tam McCain - uzyskał tu 57,9 procent głosów, podczas gdy jego rywal - 40,1 procent. Frekwencja w czasie wyborów okazała się rekordowa - do urn poszło aż 66 procent wyborców - wynika z pierwszych niezależnych ocen, przedstawionych przez amerykański instytut badania opinii RealClearPolitics. Dotychczas największą frekwencję wyborczą w amerykańskich elekcjach notowano w 1960 r., kiedy to wzięło w nich udział 63,1 procent uprawnionych. Zwyciężył wówczas John Fitzgerald Kennedy. W 2004 r., gdy George W.Bush starał się o reelekcję, frekwencja wyniosła 55,3 procent.