Śledztwo karne prowadzą wspólnie prokuratorzy z Holandii, Malezji, Belgii, Australii i Ukrainy, którzy dziś najpierw poinformują o wynikach rodziny i bliskich ofiar. Potem odbędzie się konferencja prasowa. Na razie znane są wyniki dochodzenia cywilnego, ogłoszone w październiku ubiegłego roku przez holenderski urząd do spraw bezpieczeństwa. Ustalił on, że malezyjski samolot został trafiony rakietą BUK rosyjskiej produkcji, wystrzeloną z rejonu wschodniej Ukrainy. Kijów oskarża prorosyjskich separatystów, Moskwa zaprzecza. W raporcie nie wskazano winnych - to miało ustalić właśnie międzynarodowe śledztwo. - Staramy się zebrać jak najwięcej informacji o osobach, które były zaangażowane w dostawę rakiety BUK w ten rejon. Szukamy dowodów, które wskażą, kto obsługiwał ten system"- mówił w październiku holenderski prokurator Fred Westerbeke. Zdaniem ekspertów, mało prawdopodobne jest jednak, by dziś postawiono zarzuty konkretnym osobom, bo nierozwiązane są kwestie prawne. W ubiegłym roku Rosja zawetowała projekt rezolucji ONZ o utworzeniu międzynarodowego trybunału do spraw katastrofy, który miał się zająć ściganiem winnych. Rozmowy przedstawicieli holenderskiego rządu z władzami na Kremlu nie przyniosły rezultatów. Holenderscy prokuratorzy narzekali też na brak pełnej współpracy ze strony Moskwy w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy.