Najsilniejsze ugrupowania to sprawująca władzę Partia Unii Solidarności i Rozwoju (USDP) i opozycyjna Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) z charyzmatyczną przywódczynią, laureatką Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi. Mają to być pierwsze wolne wybory w tym kraju od 25 lat. W Birmie nie ma sondaży przedwyborczych, ale zdaniem większości obserwatorów głosowanie wygra NLD. Nie wiadomo jednak, czy przewaga będzie wystarczająca do przejęcia przez nią władzy, gdyż zgodnie z konstytucją 25 proc. mandatów zarezerwowanych jest dla wojska. Od 1962 do 2011 roku dyktatorską władzę w Birmie sprawowała armia. 25 lat temu partia pani Aung San Suu Kyi wygrała wybory, zdobywając 80 proc. miejsc w parlamencie, ale wojskowa junta nie uznała wówczas wyników głosowania. W 2011 roku junta przekształciła się w cywilny rząd jako Partia Unii Solidarności i Rozwoju, składający się głównie z emerytowanych generałów, rozpoczynając proces demokratyzacji i otwierania kraju na świat. Były wojskowy szef rządu, obecny prezydent Thein Sein zapewnił, że uzna wyniki głosowania, bez względu na to, jakie one będą. Nieprawidłowości w trakcie wyborów Niezależne media w Birmie informują o zdarzających się nieprawidłowościach podczas odbywających się tam dziś wyborów. Najczęstsze nieprawidłowości to brak nazwisk wyborców na przygotowanych wcześniej listach. Ludzie, których nazwiska nie znalazły się na nich, nie mogą wziąć udziału w głosowaniu. Informacje o tego typu nieprawidłowościach docierają z wielu części kraju. Najczęściej dotyczą ludności należącej do mniejszości etnicznych lub do wspólnoty muzułmańskiej. Przy niektórych lokalach dochodzi także do prób agitacji wyborczej. Jednocześnie państwowa telewizja emituje programy, które można uznać za agitację na rzecz rządzącego obecnie Birmą ugrupowania - Zjednoczonej Partii Solidarności i Rozwoju. W raportach oceniających przygotowania do wyborów organizacje monitorujące ich przebieg zwracały także uwagę na pozbawienie wspólnoty muzułmańskiej możliwości wystawienia odpowiedniej liczby kandydatów. Był to efekt arbitralnego odrzucenia części kandydatur przez państwową komisję wyborczą. Wszystkie te nieprawidłowości nie zmieniają jednak faktu, iż obecne wybory mogą okazać się punktem zwrotnym w najnowszych dziejach Birmy.