To trzecia zagraniczna wizyta Pierwszej Damy bez męża. Żonie prezydenta towarzyszy natomiast matka oraz dwie córki, które mają obecnie szkolne ferie. Michelle Obamę ma przyjąć pierwszego dnia jej wizyty w Pekinie żona prezydenta Chin Peng Liyuan, która wcześniej była piosenkarką i gwiazdą chińskiej telewizji. Wspólnie mają odwiedzić szkołę w Pekinie oraz zwiedzić Zakazane Miasto, czyli dawny pałac cesarski dynastii Ming i Qing. Ponadto podczas tygodniowego pobytu w Chinach Pierwsza Dama USA ma wygłosić przemówienie na Uniwersytecie Pekińskim oraz zwiedzić miasta Xi'an i Chengdu w środkowych Chinach. Choć Biały Dom zapewnia, że wizyta nie ma charakteru politycznego, a Michelle Obamie nie towarzyszą w podróży żadni dziennikarze z USA, to wielu komentatorów uważa, że trudno zapomnieć o polityce, jeśli się weźmie pod uwagę trudne relacje amerykańsko-chińskie. Kością niezgody są m.in. spory terytorialne Chin z sojusznikami USA w Azji, stanowisko obu mocarstw wobec Korei Północnej i konfliktu w Syrii. Przede wszystkim zaś punktem sporu są cyberataki chińskich hakerów na amerykańskie firmy, media i agencje rządowe. W przyszłym tygodniu zaplanowane jest spotkania prezydenta Baracka Obamy z prezydentem Chin Xi Jinpingiem w Hadze na marginesie szczytu nuklearnego. Zastępca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Ben Rhodes zapewniał dziennikarzy, że wizyta ma charakter wymiany kulturowej, a Pierwsza Dama będzie "koncentrować się na relacjach międzyludzkich, edukacji i młodzieży". Ma promować zwłaszcza programy wymiany studentów. Obecnie około 200 tys. chińskich studentów uczy się w USA, podczas gdy w Chinach tylko ok. 20 tys. Amerykanów. Jak zapewnił Biały Dom, Michelle Obama sama płaci za zakwaterowania i rozrywki podczas podróży. Ale zdaniem części konserwatywnych komentatorów koszty zapewnienia bezpieczeństwa, które ponoszą podatnicy, są i tak zdecydowanie za duże. Biały Dom nie podał, ile kosztuje podróż. Z Waszyngtonu Inga Czerny