Urodzony w Manchesterze Ronald Fiddler, który przyjął imię Jamal al-Harith i w 2014 roku wstąpił w szeregi terrorystów z tak zwanego Państwa Islamskiego, w zeszłym tygodniu dokonał samobójczego ataku bombowego niedaleko Mosulu. O miasto toczą się zaciekłe walki pomiędzy irackim wojskiem a terrorystami. Brytyjskie media zainteresowały się osobą Fiddlera, który wiele lat temu przebywał w więzieniu w Guantanamo, gdzie przetrzymywano osoby podejrzane o terroryzm. Po opuszczeniu placówki, Fiddler otrzymał od brytyjskiego rządu w ramach rekompensaty milion funtów. Ministrem spraw wewnętrznych była wówczas obecna premier Theresa May. Były brytyjski minister David Blunkett wyraził na łamach "The Independent" wątpliwości, czy pieniądze podatników nie trafiły przypadkiem do rąk dżihadystów. Nie wiadomo bowiem, co się stało z milionem funtów wypłaconym terroryście. Blunkett zastanawia się również, dlaczego Fiddlerowi udało się zbiec do Syrii dosłownie na oczach brytyjskich służb bezpieczeństwa. "Musimy zbadać, czy podjęto odpowiednie środki, mające na celu uniemożliwienie wyprania pieniędzy podatników. Nie dlatego, że mamy pewność, że pieniądze te zostały przelane za granicę, ale dlatego, by uspokoić podatników" - stwierdził. Jak na razie gabinet premier May nie odpowiedział na te dociekania. Temat podjął "Daily Mail", który zastanawia się nad całością odszkodowania dla więźniów Guantanamo i publikuje artykuł o wszystko mówiącym tytule "Co się stało z resztą dwudziestomilionowych odszkodowań?". Jak pisze gazeta, zadośćuczynienia w wysokości co najmniej miliona funtów otrzymało w sumie siedemnaście osób z brytyjskim paszportem. ArWr