Nieznane są powody sabotażu, którego dopuściła się 49-letnia kobieta. Nie wyklucza się, że zatajając przypadki nowotworów, chciała ułatwić sobie pracę, by nie wzywać pacjentów na dodatkowe badania albo robiła to wręcz na złość ośrodkowi zdrowia, w którym pracowała. Są dowody na to, że sfałszowała wyniki około 400 badań jelita grubego oraz cytologii od razu stwierdzając, że przebadane osoby są zdrowe. Prowadzący śledztwo nie wykluczają, że liczba zatajonych przypadków nowotworu może być wyższa od potwierdzonych dotychczas 18. Miejscowy ośrodek zdrowia, w którym doszło do tego skandalu, zapewnił, że skontaktował się ze wszystkimi osobami, których badania zostały sfałszowane. Proceder ten dotyczy lat 2006-2008. Wykryty został przez przypadek przez inną pielęgniarkę, która odnalazła oryginały orzeczeń, przygotowanych do przerobienia na wyniki, stwierdzające, iż pacjent jest zdrowy.