Natalia Michajłowna, szefowa jednej z wielu krasnojarskich agencji matrymonialnych, już przez telefon ostrzega potencjalnego klienta: Mamy nie najniższą cenę, ale za to dysponujemy obszerną bazą danych. - To znaczy mamy dużo pań, które mogą pana zainteresować - zapewnia Andrzeja Zauchę Michajłowna. Po opłaceniu przez klienta 600 rubli, czyli ok. 80 zł, rozpoczyna się prezentacja zdjęć potencjalnych narzeczonych: - Oto Olga, 28 lat, niech pan popatrzy, jaka piękność. Pracuje w bardzo poważnej firmie - mówi właścicielka agencji. Tak odbywa się to w przypadku, gdy klient zjawia się osobiście w niewielkim pokoiku Michajłowny. W większości wypadków Amerykanie, Niemcy i Francuzi nie muszą ruszać się z domu. - Zapoznajemy nasze dziewczyny z tzw. zagranicznymi kawalerami przez internet. Tam mogą się przyjrzeć naszym dziewczętom - mówi Michajłowna. Według niej, Rosjanki to idealne żony: piękne, gospodarne, pokorne i nie są feministkami. Nie dziwi ją, że chcą wyjechać z Rosji: - Żyjemy w bardzo niepewnych czasach i dlatego kobiety - to naturalne - chcą mieszkać w kraju, gdzie sytuacja jest stabilna - mówi. Polska nie jest atrakcyjnym miejscem dla rosyjskich piękności. Do zachodniego dobrobytu wciąż nam jeszcze daleko, a do tego - delikatnie mówiąc - nie lubimy ludzi z rosyjskim akcentem.