Do dzieci z Kos trafia 100 kilogramów wypieków dziennie. "Ci, którzy nigdy nie głodowali, nie mogą zrozumieć sytuacji tych ludzi" - mówi o uchodźcach Dionisis Arvanitakis - piekarz, który sam kiedyś był imigrantem. Wyjechał z Grecji z powodu biedy i głodu, który panował w kraju. Przez kilkanaście lat ciężko pracował w Australii. Powrócił w latach 70. i wraz z żoną osiedlił się na Kos. Dziś ma tam kilka piekarni, które prowadzi czwórka jego dzieci. "Europa to ten piekarz z Kos" - mówią o nim w Brukseli.