Pięcioletni Jude Foley z Południowej Walii trafił do szpitala po tym, jak połknął 52 magnetyczne kulki. Dziecko przeszło nagłą operację usunięcia wyrostka robaczkowego. Rozcięto mu również jelito w pięciu miejscach - tam, gdzie były magnesy. Matka chłopca zaczęła się obawiać o jego stan zdrowia, kiedy latem chorował przez osiem tygodni. Dziecko trafiło do szpitala w sierpniu z poważnym bólem brzucha, jednak badania nie wykazały niczego niepokojącego. Dopiero zdjęcie rentgenowskie pokazało, co tak na prawdę jest przyczyną złego samopoczucia pięciolatka - przekazuje "Daily Mail". Walia. Dziecko połknęło kilkadziesiąt magnetycznych kulek Matka dziecka Lyndsey zaznaczyła: "Lekarz początkowo myślał, że syn leży na naszyjniku, ale kiedy spojrzałam na zdjęcie, od razu wiedziałam, że to te koraliki". Kobieta kupiła magnetyczne koraliki jako prezent dla swojej ośmioletniej córki Poppy. Nie miała pojęcia, czy syn połknął kilka magnesów za jednym razem czy np. w ciągu kilku tygodni. Lyndsey Foley, cytowana przez "Daily Mail" dodała, że według chirurga był to najlepszy moment, w którym chłopiec mógł trafić do szpitala - gdyby trafił później, mogłoby to zakończyć się tragicznie. Magnetyczne kulki robiły dziury w jelicie, a w jego ciele rozprzestrzeniała się infekcja i dochodziło do zatrucia. Mały pacjent spędził blisko siedem godzin na sali operacyjnej, a tydzień po zabiegu nie mógł nic jeść. Teraz matka pięciolatka ostrzega innych rodziców, przed niebezpieczeństwami jakie mogą powodować identyczne, bądź podobne zabawki. "Jeśli macie te kulki, wyrzućcie je - są bardzo niebezpieczne" - podkreśla. Lekarze również alarmują. Konsultantka w dziedzinie środowiskowego zdrowia publicznego Sarah Jones zaznacza, że podobne niebezpieczeństwo wiąże się z połykaniem przez dzieci baterii guzikowych. "Rodzice powinni upewnić się, że komora na baterie jest prawidłowo zamknięta i zabezpieczona we wszystkich zabawkach, zanim podadzą je dzieciom" - dodaje.