- Za dużo mówimy (o uchodźcach - przyp. red.) na konferencjach prasowych, a za mało mówimy tam, gdzie powinniśmy: na szczytach polskiej polityki, przywództwa państwowego, ale też przywództwa narodowego - powiedział Piechociński na konferencji prasowej w sobotę Lublinie. - Dzisiaj odbył się zespół kryzysowy, mamy wypowiedź pani premier, ale dobrze by było, gdyby Polska zaczęła mówić głosem całej polityki, aby to było uzgodnione i racjonalne. (...) Warto ze sobą rozmawiać szczerze otwarcie, na początek w składzie: prezydent, rząd, liderzy partii parlamentarnych, jeśli trzeba to także przywódcy kościołów, związków wyznaniowych, bo to powinna być nasza narodowa, wspólna odpowiedź na te zjawiska i zagrożenia - podkreślił. Piechociński zwrócił uwagę, że Polsce może grozić fala uchodźców ze wschodu. - Pamiętajmy o tym, że my jesteśmy w centralno-wschodniej Europie, a w dalszym ciągu problem ukraiński jest nierozwiązany i może nam grozić - przy pogarszającej się koniunkturze na wschód od Polski - podobna fala uchodźctwa ze wschodu - powiedział. Przestrzegł, że problem uchodźców może przynieść Europie "potężne zakłócenia". "Może być dramatycznym elementem wywołującym gigantyczne emocje i napięcia w całej Europie, może zburzyć dotychczasowe myślenie Europy o solidarności, otwartości, o granicach, a także o systemie z Schengen". "Jest nam potrzebne w trybie pilnym szerokie spotkanie na szczytach władzy" Piechociński nie chciał odpowiedzieć na pytanie, ilu uchodźców Polska powinna przyjąć. - Wolałbym, aby takie pytania w przestrzeni publicznej nie padały i żeby pojedynczo politycy, liderzy poszczególnych partii albo harcownicy medialni, celebryci, z różną racjonalnością na nie odpowiadali. Jest nam potrzebne w trybie pilnym szerokie spotkanie na szczytach władzy państwowej. (...) Wpierw rachunków powinniśmy dokonać na spotkaniu z obozem prezydenta, obozem opozycji parlamentarnej, jeśli trzeba także narodowego przywództwa w zakresie ducha - powiedział. Podczas posiedzenia Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego w sobotę premier Ewa Kopacz odebrała raporty o stanie przygotowania służb i instytucji do reagowania na wypadek zwiększonego napływu migrantów do Polski. Kopacz zapewniła, że rząd nie podejmie żadnych działań, które mogłyby zdestabilizować bezpieczeństwo kraju i obywateli. - Jesteśmy gotowi do tego, aby zaopiekować się grupą 2 tys. imigrantów - powiedziała. Kraje UE zmagają się obecnie z falą imigrantów, która wywołała w Europie najostrzejszy kryzys migracyjny od II wojny światowej. Uciekinierzy - głównie z Afryki i Bliskiego Wchodu - napływają przez Morze Śródziemne, a ostatnio także przez Bałkany Zachodnie. Według danych, ogłoszonych w piątek przez Urząd Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców (UNHCR), ponad 300 tysięcy imigrantów i uchodźców przedostało się przez Morze Śródziemne od początku roku. Około 200 tys. dotarło do Grecji, a ok. 110 tys. do Włoch; ponad 2,5 tys. ludzi zginęło na morzu, próbując dotrzeć do Europy.