Do wypadku doszło pod przełęczą Mannlkarscharte w masywie liczącego 3263 metry wysokości n.p.m. szczytu Gabler w grupie górskiej Reichenspitzgruppe. Jeden z alpinistów, którzy wyruszyli rano z położonego na wysokości 2328 metrów n.p.m. schroniska Zittauer Huette, pośliznął się i pociągnął pięciu związanych tą samą liną towarzyszy po stromym zboczu w dół. Wszyscy spadli do położonej około 200 metrów niżej szczeliny brzeżnej między lodowcem a skałami. Grupę tworzyli alpiniści z bawarskich miast Burghausen i Altoetting. Zabici to mężczyźni w wieku 34, 56, 65, 69 i 70 lat. Ich ocalały 75-letni kolega doznał ciężkich obrażeń i został przewieziony śmigłowcem do szpitala w Salzburgu. Jego stan określa się jako krytyczny, ale stabilny. Ratowników zaalarmowała krótko po godz. 10 inna grupa wspinaczkowa, posuwająca się za poszkodowanymi w odległości od 30 do 50 metrów. Ostatnie z pięciu zwłok odtransportowano śmigłowcem w dolinę około godz. 15.40. Akcję ratowniczą utrudniało zagrożenie miejsca wypadku przez obrywy skalne. Jak podała włoska agencja prasowa ANSA, również w niedzielę dwie osoby przypłaciły życiem wypadek, do jakiego doszło na lodowcu pod liczącym 3558 metrów n.p.m. szczytem Presanella w alpejskiej grupie górskiej Adamello-Presanella w prowincji Trydent na północnym wschodzie Włoch. Dwóch wspinaczy pośliznęło się na wysokości około 3200 metrów n.p.m., pociągając za sobą pozostałych członków zespołu linowego. Poza dwoma zabitymi, siedem osób zostało rannych, w tym 14-letni chłopiec. W pechowej wyprawie brały udział dwie rodziny z miasta Brescia we włoskiej Lombardii.