Wieczorem w centrum Belfastu odbył się pokojowy protest około czterystu unionistów, żądających powrotu flagi na ratusz. Starcia wybuchły dopiero potem, na styku dzielnicy protestanckiej we wschodniej i katolickiej zachodniej części miasta. Na przechodzący tamtędy pochód około 250 lojalistów z brytyjskimi flagami posypały się kamienie ze strony katolickiej młodzieży. Policja próbowała rozdzielić obie strony, ale wówczas bijatyka między republikanami a lojalistami przerodziła się w zgodny atak na policjantów. Poszły w ruch cegły, kamienie, metalowe barierki, butelki zapalające i fajerwerki. Policjanci rozpędzili republikanów, ale lojaliści wznieśli barykadę w poprzek ulicy i podpalili ją. Próbowali też uprowadzić ciężarówkę, aby staranować kordon policji. Wcześniej jej naczelnik powiedział, że boleje nad młodym wiekiem uczestników zamieszek, trwających od czwartku. Są wśród nich nawet dziesięcio-, jedenastoletni chłopcy. Naczelnik Matt Baggott dodał, że zamieszki wywołuje nieliczna mniejszość społeczności protestanckiej. Minionej nocy w Belfaście policjanci użyli plastikowych kul, w poprzednich dniach posłużyli się też armatkami wodnymi. Irlandia Północna to jedyna część Zjednoczonego królestwa, gdzie stosuje się takie środki kontroli tłumu.