Polityk z Południa dowiedział się od goszczących u niego urzędników z Północy, że obawy przed testem tej broni są "bezpodstawne" - podaje oddział Kyodo w Seulu. USA i Japonia zażądały od Korei Płn. wstrzymania przygotowań do odpalenia wielostopniowej rakiety Taepodong-2, która z niewielkim ładunkiem jest w stanie dolecieć do USA. Ambasador USA w Tokio Thomas Schieffer powiedział w sobotę, że wystrzelenie takiej rakiety byłoby aktem "poważnym i prowokacyjnym". Jak donosi oddział Kyodo w Pekinie, test Taepodong-2 Koreańczycy chcą "zakamuflować" test jako wystrzelenie rakiety wynoszącej satelitę na orbitę okołoziemską. Po odpaleniu Taepodong-2 Phenian zamierza podać dane fałszywego satelity, rzekomo wyniesionego przez wojskową rakietę. Do podobnej metody reżim uciekł się już w 1998 r. podczas testu rakiety Taepodong-1. Rzecznik Departamentu Stanu USA, Sean McCormak powiedział w piątek, że wystrzelenie rakiety będzie pogwałceniem moratorium na testy broni dalekiego zasięgu, które Phenian sam przyjął w 1999 r. Według spekulacji, reżim w Phenianie zamierza od tego moratorium odstąpić. Takie odpalenie byłoby także pogwałceniem umowy z Japonią podpisanej w 2002 r. W sobotę zakończyły się rozmowy między Koreą Północną i Południową ws. wizyty byłego prezydenta Południa, Kim Dae-junga, na Północy. Posłowie Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej wrócili do domu obiecując, że odpowiedź w tej sprawie zostanie udzielona po ich powrocie.