Amerykańscy i południowokoreańscy urzędnicy twierdzili w zeszłym miesiącu, że w sierpniu Kim mógł przejść udar mózgu. Pojawiły się pytania o to, kto podejmuje decyzje w sprawie nuklearnego arsenału Korei Płn. i o losy jedynej komunistycznej dynastii w Azji. "Armia i lud Korei Płn. uważają prestiż ich najwyższego lidera za cenniejszy niż ich życie i nigdy nie będą tolerować żadnej, zwróconej przeciw niemu, formy oszczerstwa" - napisała KCNA. Największy dziennik japoński "Yomiuri Shimbun" podała w weekend, że dyplomaci Korei Płn. zostali poinstruowani, by pozostać blisko swych placówek w oczekiwaniu na "ważny komunikat". Dziennik wyraził przypuszczenie, że mogło chodzić o komunikat w sprawie zdrowia Kima. Podobne informacje podała gazeta "Sankei Shimbun". KCNA nazwała ich doniesienia kłamstwem i zaprzeczyła, jakoby dyplomatom były wydane szczególne instrukcje. Agencja nazywa japońskie dzienniki "gadzinówkami" i oskarża je o publikowanie dywagacji mających "nadszarpnąć godność" Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Zdrowie Kima jest jednym z najpilniej strzeżonych sekretów Korei Płn; ożywiło to spekulacje na temat jego kondycji, gdy przywódca nie pokazał się publicznie podczas wojskowej parady we wrześniu. Phenian dementuje pogłoski o chorobie Kima. Lokalne media poinformowały na początku miesiąca, że przywódca pokazał się publicznie, po raz pierwszy od 50 dni, podczas uniwersyteckiego meczu piłki nożnej. Opublikowano też zdjęcia Kima wizytującego kobiecą jednostkę wojskową. Fotografie ożywiły tylko spekulacje na temat kondycji przywódcy; eksperci z Korei Płd. stwierdzili, że zdjęcia wyglądają, jakby zrobiono je kilka miesięcy wcześniej, przed sierpniową datą, kiedy - jak się przypuszcza - Kim przeżył wylew. Prezydent Korei Płd. Li Miung Bak powiedział w opublikowanym w środę wywiadzie, że Kim jest nadal u władzy i że w związku z jego zdrowiem nie nastąpiły żadne zmiany polityczne.