Sąd w Kopenhadze uznał 46-letniego wynalazcę za winnego zgwałcenia i zamordowania dziennikarki Kim Wall oraz poćwiartowania jej ciała i wrzucenia do morza. 30-latkę widziano po raz ostatni, kiedy 10 sierpnia ubiegłego roku wchodziła na pokład prywatnej łodzi podwodnej Madsena. Kobieta pracowała nad materiałem o Duńczyku. W dniu zaginięcia dziennikarki podwodna łódź Madsena awaryjnie wynurzyła się w pobliżu Kopenhagi, ale na pokładzie znajdował się jedynie właściciel. Mężczyzna został ewakuowany, a łódź zatonęła. 12 sierpnia straż przybrzeżna dokonała oględzin, a policja uznała, że mogło dojść do umyślnego zatopienia. Wynalazca utrzymywał, że dziennikarka uderzyła się głową o właz i zmarła na skutek zatrucia tlenkiem węgla we wnętrzu łodzi, podczas gdy on przebywał na powierzchni. Wiarygodność jego zeznania podważyło makabryczne odkrycie na wyspie Amager. 22 sierpnia rowerzysta znalazł wyrzucony przez morze ludzki tułów. Dopiero dzięki testom DNA udało się ustalić, że zwłoki należały do Kim Wall. Według kopenhaskiej policji ręce i nogi odcięto celowo.