Zwiększa to liczbę policjantów zabitych w starciach z Indianami do 20. Przywódcy protestów twierdzą, że zginęło również co najmniej 25 Indian. Florez powiedział, że funkcjonariusze zostali zabici, kiedy wojsko odzyskiwało kontrolę nad instalacją należącą do państwowej firmy wydobywającej ropę, gdzie protestujący przetrzymywali jako zakładników 38 policjantów. Dodał, że uratowano 22 funkcjonariuszy, a siedmiu uważa się za zaginionych. W sobotę władze Peru kazały aresztować za podżeganie do antyrządowych wystąpień jednego z liderów protestu Alberto Pizango. Indianie protestują od kwietnia m.in. blokując drogi, ponieważ obawiają się utraty kontroli nad znajdującymi się na ich ziemiach surowcami naturalnymi. Chcą zmusić peruwiański Kongres do unieważnienia przepisów zachęcających zagraniczne firmy wydobywcze do zainwestowania w dżungli miliardów dolarów. - Chcą zabrać naszą ziemię i las i zniszczyć naszą tradycję - uważa jeden z przywódców protestów z plemienia Shawi. Protesty przybrały gwałtowny przebieg w piątek, kiedy policja chciała usunąć jedną z blokad. Według demonstrantów zginęło wtedy 22 Indian. Rząd poinformował o trzech zabitych protestujących i 11 policjantach. Niektórzy z nich zginęli od włóczni. 100 osób zostało rannych, a protestujący wzięli za zakładników 38 funkcjonariuszy policji.