Na razie nie wiadomo, jak dokładnie doszło do pożaru ośrodka w Limie. Według świadków zapalił się jeden z materaców pacjentów, a metalowe drzwi do budynku zacięły się. Ocaleli jedynie ci, którzy wyskakiwali przez okna. Większość ofiar zmarła z zaczadzenia. Głos w tej sprawie zabrała burmistrz Limy Susana Villaran. Stwierdziła ona, że klinika działa bez zgody władz miasta i dodała, że by zapobiec takim tragediom będą potrzebne "drastyczne działania". Wyjaśniła, że chodzi głównie o nadzór ministerstwa zdrowia i władz miejskich nad tego typu placówkami. Wcześniej placówka była zamykana dwukrotnie z powodu niespełniania norm bezpieczeństwa i nadmiernej liczby pacjentów.