O długości strajku poinformował w poniedziałek wieczorem związek zawodowy personelu pokładowego Ufo. Rzecznik Lufthansy Michael Lamberty podkreślił, że wpływ strajku na lotnisku Tegel na niemiecki transport lotniczy trudno jest jeszcze oszacować. Zaznaczył jednak, że wiele stewardess i stewardów mieszka w Berlinie i stamtąd dociera samolotami do pracy w innych miastach, a wtorkowy protest może to uniemożliwić. "Fakt, że niektórzy (pracownicy) korzystają (z lotniska Berlin-Tegel) jako punktu przesiadkowego w drodze do pracy, może pogorszyć sytuację" - powiedział. Od godz. 6 do godz. 14 potrwa także strajk personelu pokładowego na lotnisku we Frankfurcie nad Menem, największym porcie lotniczym Niemiec. To już kolejna akcja strajkowa - w piątek stewardzi i stewardessy nie wykonywali swoich obowiązków przez 8 godzin. Strajki na obu lotniskach to skutek załamania się we wtorek 13-miesięcznych negocjacji związku zawodowego Ufo z kierownictwem Lufthansy, największych w Europie linii lotniczych. Po trzech latach bez podwyżek związkowcy domagali się pięcioprocentowego wzrostu wynagrodzeń oraz zaprzestania zatrudniania przez Lufthansę pracowników z firm zewnętrznych. Lufthansa planuje zmianę zasad awansu pracowników, co będzie miało zdaniem związkowców negatywny wpływ na wysokość ich wynagrodzeń. Do Ufo należy większość z 19 tys. stewardów i stewardes Lufthansy.