Kobieta złożyła skargę na personel linii lotniczych. Gdy sprawa została nagłośniona przez włoskie media, linie przeprosiły ją i wszczęły wewnętrzne dochodzenie w sprawie tego incydentu. - Przykro mi, ale jest pani zbyt tęga; jeśli chce pani z nami podróżować, musi pani zapłacić za dwa bilety - usłyszała ważąca około 100 kilogramów kobieta w punkcie odprawy linii lotniczych Easyjet. Kiedy zaproponowano jej, by w obecności innych pasażerów stanęła na wadze, na której waży się walizki, zirytowana do granic zrezygnowała z lotu samolotem do Rzymu. Do Wiecznego Miasta powróciła samochodem. Złożyła natychmiast skargę na linie lotnicze z powodu, jak podkreśliła, poniesionych strat moralnych i materialnych. W reakcji na rozgłos, jaki nadano tej sprawie we Włoszech, rzecznik linii oświadczył, że incydent z Bari to "niewybaczalny błąd personelu naziemnego". Zapewnił następnie: "Easyjet nie ma w swym regulaminie zasad dotyczących wagi pasażerów". Za całe to zdarzenie linie oficjalnie przeprosiły niedoszłą pasażerkę. Sylwia Wysocka