Był to pierwszy amerykański wojskowy, który zginął w Somalii od nieudanej operacji USA w stolicy kraju, Mogadiszu, w 1993 roku.Milliken zginął we wtorek podczas operacji w okolicach Barii, około 60 km od Mogadiszu, gdy jego jednostka została zaatakowana przez bojowników Al-Szabab po przetransportowaniu na miejsce planowej operacji żołnierzy sił somalijskich. Dwóch innych amerykańskich żołnierzy zostało wtedy rannych. Od 2013 roku Pentagon współpracuje jednak z somalijskimi siłami zbrojnymi, wspierając je w walce z powiązanym z Al-Kaidą Al-Szabab. W ostatnich tygodniach siły amerykańskie i somalijskie nasiliły kampanię przeciw tej organizacji; prezydent USA Donald Trump zaaprobował te operacje oraz naloty amerykańskich sił powietrznych w Somalii. W kwietniu Pentagon poinformował, że wysyła do Somalii kilkudziesięciu żołnierzy, których zadaniem miało być "szkolenie logistyczne" somalijskiej armii. Wcześniej w operacjach w tym kraju brały udział tylko amerykańskie jednostki specjalne. W walkach z Al-Szabab armię Somalii wspierają wojska Unii Afrykańskiej. Islamistyczne ugrupowanie Al-Szabab walczy o narzucenie w Somalii surowej wersji islamu i obalenie prozachodniego rządu. Choć ekstremiści ponieśli w ostatnich latach straty i zostali wyparci ze stolicy, ich ugrupowanie nadal przeprowadza krwawe ataki w Mogadiszu i w wielu rejonach Somalii.