Decyzja o przeprowadzeniu ataku, którego celem miało być zlikwidowanie Mansura, została zaaprobowana przez prezydenta USA Baracka Obamę. Wykorzystano w nim samolot bezzałogowy. Do uderzenia doszło o godz. 3:00 nad ranem czasu lokalnego w pobliżu pakistańskiego miasta Ahmad Wal w zachodniej części tego kraju, przy granicy z Afganistanem - podała agencja Reutera. Kilka dronów zaatakowało kolumnę pojazdów, w tym samochód, którym miał przemieszczać się Mansur wzdłuż granicy pakistańsko-afgańskiej. "Trwa jeszcze ocena wyników dzisiejszego ataku. Więcej szczegółów zostanie ujawnionych, gdy będą dostępne nowe dane" - powiedział rzecznik Pentagonu Peter Cook. Jak zaznaczył, władze Afganistanu oraz Pakistanu zostały odpowiednio wcześniej powiadomione o planowanym ataku. "Jeśli rzeczywiście doszło do wyeliminowania mułły Mansura, miałoby to znaczące implikacje dla rozmów pokojowych prowadzonych przez władze w Kabulu z talibami" - zauważa agencja Reutera. Rozmowy te znajdują się w fazie początkowej. Mansur - uważany przez Pentagon za główną przeszkodę w procesie pojednania - zabronił talibom angażowania się w pertraktacje. W oświadczeniu niedawno opublikowanym on-line Mansur wezwał ich, aby "przygotowali się raczej do decydującego uderzenia w ofensywie wiosennej". Rozłam u talibów Informacja o ewentualnej śmierci przywódcy talibów Achtara Mohammeda Mansura, który ogłosił się następcą mułły Omara i w jego miejsce stał się nowym emirem w Afganistanie, pojawia się w światowych agencjach nie po raz pierwszy. W grudniu ubiegłego roku świat obiegła wiadomość, że Mansur zginął lub jest ciężko ranny, w związku z czym trafił do szpitala. Nie została ona następnie potwierdzona. Eksperci przypominają, że sam Mansur przez dwa lata ukrywał śmierć swego poprzednika - mułły Omara, wydając rozkazy w jego imieniu. Ujawnienie tego faktu wywołało oburzenie wśród komendantów talibów i spowodowało rozłamy. Część talibów popierała raczej syna Omara, 26-letniego Jakuba, którego jednak Mansurowi udało się odsunąć na boczny tor. Mułła Mansur nigdy nie cieszył się wśród talibów szczególnym autorytetem, a swój awans zawdzięczał głównie wsparciu pakistańskiego wywiadu - podkreślają komentatorzy. Przypominają, że spędził w Pakistanie sporą część życia. Jego rodzina uciekła przed radziecką inwazją w Afganistanie właśnie do tego kraju. Jego śmierć pociągnęłaby za sobą radykalną zmianę układu sił w obozie talibów - podkreśla Reuters.