Rzecznik amerykańskiego resortu obrony Bill Urban powiedział, że pierwsze uderzenie obronne sił USA zostało przeprowadzone w piątek i miało na celu wsparcie ugrupowania Nowa Syria, które zostało przez Amerykanów "wyszkolone i wyposażone". Jak poinformowano, amerykańskie lotnictwo zbombardowało pozycje związanego z Al-Kaidą Frontu al-Nusra w odpowiedzi na atak przeprowadzony przez bojowników na członków Nowej Syrii. W poniedziałek szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow ocenił, że amerykańskie ataki na terytorium Syrii mogą zaszkodzić prowadzonej tam walce z terroryzmem. Powiedział, że największym zagrożeniem dla Syrii i sąsiedniego Iraku jest obecnie Państwo Islamskie (IS) i dlatego Moskwa popiera rządy w obu tych krajach. Nieco wcześniej rzecznik Białego Domu Josh Earnest oświadczył, że Syria "nie powinna ingerować" w działania sił wyszkolonych przez Amerykanów w celu walki z IS. Gdyby jednak było inaczej, mogą zostać podjęte "dodatkowe kroki" - ostrzegł, sygnalizując możliwość ataków z powietrza przeciwko siłom syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. W połowie lipca w Syrii zaczęło działać co najmniej 54 rebeliantów uzbrojonych i wyszkolonych przez Waszyngton. To pierwsza grupa bojowników, którzy mają walczyć z Państwem Islamskim w Syrii; mają oni wejść w skład tzw. Dywizjonu 30. Konflikt w Syrii wybuchł w marcu 2011 roku początkowo jako rebelia przeciwko reżimowi w Damaszku. Od tego czasu uaktywniło się tam wiele ugrupowań rebelianckich, również dżihadystycznych. Na terenach Syrii i Iraku Państwo Islamskie utworzyło samozwańczy kalifat.