De facto szefowa Demokratów podkreśliła, że Trump nie uzyskał przed atakiem zgody na użycie sił zbrojnych. "Co więcej, ta operacja została podjęta bez konsultacji z Kongresem" - dodała w komunikacie. Zdaniem Pelosi władze USA "nie mogą narażać życia amerykańskiego personelu wojskowego i dyplomatów oraz innych przez angażowanie się w wyzywające i nieproporcjonalne operacje". Wezwała też administrację rządową do informowania Kongresu o kolejnych krokach. Stany Zjednoczone i świat - ostrzegła Pelosi - "nie mogą sobie pozwolić na rozwój napięć do punktu, z którego nie ma powrotu". Sekretarz stanu USA Mike Pompeo bronił ataku, mówiąc, że stanowił on odpowiedź na "bliskie zagrożenia dla życia Amerykanów". Generał Sulejmani i jeden z dowódców proirańskiej milicji irackiej Abu Mahdi al-Muhandis zostali w nocy z czwartku na piątek zabici w Bagdadzie w ostrzale rakietowym sił USA. Ataku dokonano z użyciem dronów i zginęło w nim łącznie osiem osób, a dziewięć zostało rannych. Associated Press podkreśla, że śmierć Sulejmaniego i al-Muhandisa może okazać się punktem zwrotnym w sytuacji na Bliskim Wschodzie i bez wątpienia spotka się z odwetem ze strony Iranu i sił przez niego popieranych przeciwko interesom amerykańskim i izraelskim. Z Waszyngtonu Mateusz Obremski