Problem antycyganizmu nie jest nowy - zaznaczył Daimagueler na konferencji prasowej, relacjonowanej w sobotę przez Deutsche Welle. Jeszcze przed wojną na Ukrainie wielu członków tej społeczności było dotkniętych wykluczeniem na różnych poziomach: ograniczonym dostępem do edukacji i opieki zdrowotnej, katastrofalnymi warunkami mieszkaniowymi, nieuznawaniem ich za mniejszość, a wojna tylko uwypukliła tę strukturalną dyskryminację - wyliczył niemiecki urzędnik. Obecnie wielu ukraińskich Romów jest narażonych na jeszcze większą dyskryminację, jako uchodźcy zarówno w Niemczech, jak i innych państwach europejskich - zaznaczył. Dodał, że pomoc kierowana do Romów często do nich nie dociera. Daimagueler odwiedził w ostatnich dniach Ukrainę, wraz z współprzewodniczącym niemieckiego Federalnego Związku Sinti i Romów Danielem Straussem oraz eurodeputowanym Romeo Franzem. Antycygańskie incydenty w Niemczech Obecnie na Ukrainie żyje 400 tys. osób należących do społeczności romskiej, tylko 30 proc. z nich mieszka "w normalnych warunkach" - przekazał Strauss. Dodał, że ukraińscy Romowie potrzebują natychmiastowej pomocy oraz długoterminowej strategii zmierzającej do równego traktowania tej mniejszości. Antycyganim jest obecny nie tylko na Ukrainie, ale i w Rumunii, Bułgarii, Słowacji i Czechach - podkreślił z kolei Franz. - Antycyganizm jest problemem europejskim - zaznaczył. Daimagueler powiedział, że powodem jego wizyty na Ukrainie było też kilkanaście antycygańskich incydentów, do których doszło w ostatnim czasie w Niemczech. Zgłoszono np., że romscy uchodźcy z Ukrainy byli wyrzucani z pociągów. To "nie do zniesienia", by potomkowie tych, którzy w wagonach Reichsbahn byli wywożeni do nazistowskich obozów koncentracyjnych 70-80 lat później byli narażeni na rasistowskie ataki w pociągach Deutschen Bahn - podkreślił niemiecki komisarz ds. antycyganizmu.