Pekin zagroził całemu Zachodowi. Ruszył wielki wyścig mocarstw
Stany Zjednoczone muszą szybko zaspokoić swój głód pierwiastków ziem rzadkich, inaczej mogą utracić pozycji najważniejszego mocarstwa globu na rzecz Chin. Na początku tego roku Amerykanie rozpoczęli wielki wyścig i są krańcowo zdeterminowani, aby go wygrać.

Po czwartkowym spotkaniu z prezydentem Chin w południowokoreańskim Pusan Donald Trump tryskał optymizmem. Rozmowy nazwał "niesamowitym spotkaniem", przedstawiając w pozytywnym świetle nawet tę cześć porozumienia, która odnosiła się do embarga na dostawy ziem rzadkich. Pekin trzy tygodnie temu zagroził nim całemu Zachodowi.
Jednak komunikat chińskiego Ministerstwa Handlu studził ten optymizm. Wedle doniesień agencji prasowej Reuters Chiny godzą się odroczyć na rok wprowadzenie w życie rygorystycznego systemu licencjonowania sprzedaży pierwiastków ziem rzadkich, ogłoszonego 9 października 2025 r. Blokował on dostawy komponentów, niezbędnych dla produkcji zbrojeniowej do USA i wszystkich krajów Zachodu. Pekin nadał też sobie prawo wydzielania pierwiastków ziem rzadkich i urządzeń je zwierających cywilnym producentom.
Szczęściem dla Amerykanów Stany Zjednoczone posiadały pod ręką równie "gruby kij". Chodzi o zablokowanie sprzedaży Chinom najbardziej zawansowanych technologicznie układów scalonych oraz tzw. "Listę Podmiotów", ogłoszoną przez Departament Handlu USA pod koniec września 2025 r. Ujęte na niej chińskie firmy i ich spółki zależne objął obowiązek występowania do amerykańskiej administracji o licencje, zezwalające na odbiór towarów oraz usług z USA. Teraz w Pusan, w zamian za dostęp do pierwiastków ziem rzadkich, Trump zgodził się zawiesić na rok wspomniane restrykcje.
Obie strony, dogadując się też w kwestiach dotyczących wymiany handlowej, dały sobie tak czas na zebranie sił. Nie jesteśmy bowiem świadkami zawarcia pokoju, lecz rocznego zawieszenia broni. Waszyngton i Pekin zgodnie oceniły, iż nie są jeszcze gotowe na bezpośrednie starcie.
Rozpoczynają więc wyścig z czasem, by zminimalizować swe słabości. Tak aby druga strona za rok nie mogła zadać aż tak bolesnego ciosu jak obecnie. Acz Xi Jinping nie do końca odłożył swój "gruby kij". Wedle doniesień agencyjnych Pekin utrzyma pierwotny system licencyjny, wprowadzony 4 kwietnia 2025 r. Nakazuje on zagranicznym kontrahentom uzyskiwanie pozwoleń na zakup 7 spośród 17 pierwiastków ziem rzadkich (chodzi o: samar, gadolin, terb, dysproz, lutet, itr i skand) oraz magnesów neodymowych. Dystrybucją tych licencji Państwo Środka nie sparaliżuje do końca zbrojeniówki i zaawansowanych technologicznie gałęzi przemysłu w USA. Ale może nadal wymierzać bolesne ciosy. Zatem Waszyngton musi się śpieszyć, bo Pekin da mu tylko tyle czasu, ile sam będzie potrzebował na minimalizację własnych słabości.
Niczym nieuzasadniony optymizm
Wyścig z czasem, który prowadzą obecnie Stany Zjednoczone nie musiał być aż tak dramatyczny. Fakt, iż ponad 80 proc. pierwiastków ziem rzadkich amerykańskie firmy importują z Chin zaczął niepokoić Departament Energii USA sporo lat temu. Ów niepokój przedstawił raport pt. "Critical Materials Rare Earths Supply Chain: A Situational White Paper" z kwietnia 2020 r. Już we wstępie autorzy ostrzegali, że ciągłość dostaw ziem rzadkich i innych materiałów krytycznych ma: "kluczowe znaczenie dla dobrobytu gospodarczego i obronności Stanów Zjednoczonych".
Departament alarmował, iż "Stany Zjednoczone są uzależnione od zagranicznych źródeł materiałów krytycznych". Uzależnienie to było tym większe, że Chiny stały się monopolistą na polu rafinowania ziem rzadkich. Właściwie tylko firmy z Państwa Środka zajmują się ekstrakcją, dostarczanego z całego świata urobku. Tak aby pozyskiwać z niego czyste pierwiastki.
Po ukazaniu się raportu administracja Joe Bidena zadbała o dofinasowanie jedynej, amerykańskiej kopalni ziem rzadkich w kalifornijskim Mountain Pass. Zaś Departament Obrony przyznał prowadzącej ją firmie MP Materials skromną kwotę 9,6 mln dolarów na budowę rafinerii lekkich pierwiastków ziem rzadkich. Dopiero w 2022 r. dołożono 35 mln dolarów, na zakład przetwarzania ciężkich pierwiastków ziem rzadkich.
Wprawdzie Biden kontynuował wojnę celną, jaką z Chinami wszczął za pierwszej kadencji Donald Trump, ale najwyraźniej nie brał pod uwagę możliwości tego, iż Pekin odważy się na rzucenie otwartego wyzwania USA. Choć przecież samowystarczalność Stanów Zjednoczonych, co do gwarantowania dostaw pierwiastków ziem rzadkich, oceniano na 12-16 proc. Gdyby uwierzono, że Xi Jinping zechce ich użyć, jako swój "gruby kij", zaczęto by się śpieszyć.
Komendę do pobudki rzucił dopiero Trump, zaraz po wygranych wyborach. Uczynił to w stylu, którym zaszokował cały Zachód. Najpierw na platformie społecznościowej "Truth Social" pod koniec grudnia 2024 r. ogłosił:
W celu zapewnienia bezpieczeństwa narodowego i wolności na całym świecie Stany Zjednoczone Ameryki uważają, że posiadanie i kontrola nad Grenlandią są absolutną koniecznością
Tamtejsze złoża ziem rzadkich okazały się jednym z głównych źródeł pomysłu anektowania wyspy.
Następnie na oczach mediów nowy prezydent przeczołgał w Białym Domu Wołodymyra Zełenskiego, by na koniec wymusić na nim umowę o zagwarantowaniu USA dostępu do ukraińskich ziem rzadkich. Trump nie jest jasnowidzem. On jedynie zakładał, że skoro z początkiem kwietnia 2025 r. zaatakuje Chiny serią podwyżek ceł, te mogą spróbować się odgryźć. Tak aby Amerykanie oberwali równie mocno.
Uporządkowany chaos
Wojna celna z Chinami, dająca Stanom Zjednoczonym szansę na odbudowę własnego potencjału przemysłowego, jednocześnie osłabiająca Państwo Środka, okazała się ryzykownym przedsięwzięciem. Xi Jinping nie dał się zastraszyć, lecz zachował się jak przywódca supermocarstwa i wybrał te środki odwetowe, które okazały się najskuteczniejsze.
Kluczowym stał się system licencyjny ziemie rzadkich. Trump reagował nań miotaniem się, początkowo mnożąc naciski na kraje posiadające największe złoża. Zainteresował się nawet ofertą prezydenta Demokratycznej Republiki Konga Félixa Tshisekedi. Ten w zamian za amerykańską pomoc w odpieraniu ataków rebeliantów wspieranych przez Rwandę, obiecywał nieograniczony dostęp do kongijskich ziem rzadkich.
W kwietniu 2025 r. udał się do niego na rozmowy specjalny wysłannik prezydenta USA, a zarazem teść córki Trumpa - Tiffany, libański biznesmen Massad Fares Boulos. Od tego momentu teść, mianowany doradcą prezydenta USA do spraw Afryki, pracuje nad wygaszeniem wojny domowej w Demokratycznej Republice Konga. A jednocześnie nad porozumieniem, umożliwiającym amerykańskim firmom górniczych bezpieczne wydobycie.
Jednak zdobycie dostępu do nowych złóż, zupełnie nie rozwiązuje problemu mocarstwa, które ma zaledwie 12 miesięcy, żeby wydźwignąć się ze swej niebezpiecznej słabości. Dlatego też, poza wszechobecnym w mediach miotaniem się Trumpa, trwają działania służące temu celowi. Ich skala i liczba jest świadectwem determinacji Amerykanów, jakiej ten kraj nie doświadczał od dekad.
Departament Stanu sukcesywnie buduje sieć państw, które wspólnie z USA będą wydobywać, przetwarzać i handlować pierwiastkami ziem rzadkich. Stając się alternatywą dla chińskich łańcuchów dostaw. Porozumienia ramowe tego się tyczące Waszyngton zawarł w październiku 2025 r. z: Australią, Japonią, Malezją oraz Pakistanem. Wcześniej, bo w maju 2025 r. Trump współprace na tym polu uzgodnił z Arabią Saudyjską. Powstaje zatem coś na kształt zupełnie nowego paktu sojuszniczego. Jednocześnie w USA rzucono wszystkie ręce na pokład, by wspierać każdy podmiot gospodarczy, mający mniej lub bardziej oryginalny pomysł na pozyskiwanie i rafinowanie ziem rzadkich.
W przedsiębiorczości nadzieja
Na początku lipca 2025 r. Departament Obrony USA zawarł niestandardowy kontrakt z firmą MP Materials, do której należy kopalnia. Mountain Pass. Zakupił bowiem akcje spółki za kwotę 400 mld dolarów i podpisał z nią umowę na odbiór całości produkcji przez 10 lat. Gwarantując cenę na wydobywane pierwiastki dwa razy wyższą niż rynkowa, kształtowana przez podaż surowców z Chin. Jednocześnie MP Materials zobowiązała się do zbudowanie zakładów produkcji magnesów neodymowych, objętych chińskim systemem licencyjnym.
Wszystkie inne firmy, chcące produkować podobne magnesy (a są one niezbędne m.in. w silnikach elektrycznych) mogą liczyć na hojne subsydia. Podobnie jak spółki prowadzące poszukiwania nowych złóż. Takie jak American Rare Earths i Wyoming Rare. Obie mogą się pochwalić już pierwszymi sukcesami. Najbardziej obiecujące wydają się złoża w pobliżu Wheatland w stanie Wyoming. Ich zasoby wstępnie oszacowano na 8,65 milionów ton TREO (tlenków wszystkich pierwiastków ziem rzadkich w złożu). Dla porównania całość TREO w chińskich złożach to ok 44 miliony ton. Zważywszy, iż to nadal początek wyścigu z czasem, za kilkanaście miesięcy może się okazać, że amerykańskie zasoby ziem rzadkim nie są dużo mniejsze od chińskich.
Jednak najciekawsze rzeczy dzieją się w start-upach, do których zaczęły płynąć szerokim strumieniem środki z Departamentu Energii. Już w wydany w kwietniu 2025 r. r rozporządzeniu wykonawczym prezydenta Trumpa pt.: "Ożywienie pięknego amerykańskiego przemysłu czystego węgla" zaszyto środki na finasowanie badań nad technologiami pozyskiwania pierwiastków ziem rzadkich z … popiołów węglowych.
"Narodowe Laboratoria DOE (Departamentu Energii - przyp. aut.) opracowały szereg technologii, które koncentrują się na ekstrakcji minerałów krytycznych i pierwiastków ziem rzadkich z produktów ubocznych węgla, takich jak popiół i żużel" - mówi komunikat Departamentu z 16 lipca 2025 r. Nieco wcześniej start-up Phoenix Tailings pozyskał 76 mln dolarów od Builders Vision i Yamaha Motor na zbudowanie rafinerii popiołów w Exeter stan New Hampshire. W obiegu zacząła się pojawiać niezwykła nazwa na ten rodzaj działalności gospodarczej, która może zrobić furorę mianowicie - "górnictwo miejskie".
Nota bene olbrzymie składowiska popiołów posiada każdy kraj, w którym egzystowały, czy egzystują huty i elektrownie opalne węgle, a zatem także Polska.
Uzupełnieniem tych działań jest wspierani firm rozwijających technologie recyklingu. Tak aby pierwiastki ziem rzadkich odzyskiwać ze zużytego sprzętu elektronicznego i baterii. Czego liderem zamierza zostać firmy: Noveon Magnetics i Vulcan Elements. Obie wdrażają równocześnie produkcję magnesów zawierających wspominane pierwiastki.
Skala amerykańskiej mobilizacji jest zatem olbrzymia i wszystko wskazuje na to, iż USA uniezależnią się od chińskich ziem rzadkich. Natomiast kwestią nierozstrzygnięta jest, czy uda się to zrobić w zaledwie 12 miesięcy. A wynik tego wyścigu z czasem może rozstrzygnąć o przyszłości Ameryki.
Andrzej Krajewski














![Uchylenie immunitetu i areszt dla Zbigniewa Ziobry. Sejm zdecydował [NA ŻYWO]](https://i.iplsc.com/000LWCPAPET0HI2T-C401.webp)